sobota, 27 czerwca 2015

ROZDZIAŁ XX

„ Stoimy obok siebie, patrzymy na swoje dłonie. 
Cholera, jesteśmy tak blisko, a nie możemy się nawet dotknąć. ”



~ osiem miesięcy później ~

             Nie wszystko da się naprawić, ale wszystko można zacząć od nowa. Z takimi słowami w głowie przekraczała próg domu swoich przyjaciół. Czas spędzony w Londynie pozwolił Dianie przemyśleć to wszystko. Nadal nie chciała powiadomić męża o dziecku, ale już nie z takim przekonaniem co wcześniej. W Anglii poznała przyjaciela państwa Błaszczykowskich - Wojciecha Szczęsnego. Bardzo go polubiła. To on pomagał jej w tym trudnym okresie. 
- Opowiadaj wszystko. Jak tam maluszek ? - jak zawsze została serdecznie przywitana przez Agatę.
- Wszystko w porządku. Termin mam za dwa tygodnie. - uśmiechnęła się i pogładziła swój zaokrąglony brzuszek. 
- Zastanawiałaś się jak go nazwiesz ?.
- Myślałam nad Max'em. Wojtek próbował mnie przekonać do jego imienia, ale niestety uparłam się nad pierwszą wersją. 
- A u was jak tam? Gdzie macie moją małą księżniczkę ? 
- Mats z Cathy zabrali ją na wycieczkę. 
- Świetna sprawa. Dokąd ?
- Nie pamiętam miejscowości. - zaśmiała się. - ale za dwa dni wraca. 
- To kiedy wyjechała ? 
- W czwartek.
Obie upiły łyk świeżo zaparzonej kawy. Agata zauważyła, że coś dręczy jej przyjaciółkę.
- Diana.. O co chodzi ? - zapytała wreszcie.
- A on.. Opowiedz mi wszystko. Co u niego ? Jak sobie radzi ?- wbiła wzrok w podłogę. 
- Jakby ci to powiedzieć..- zaczęła myśleć nad dobraniem słów co zaniepokoiło Niemkę. Pomyślała już o najgorszym. Najgorszym dla niej. - Kompletnie sobie nie radzi. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Nic go nie obchodzi. Opuszcza treningi. Jest wredny, chamski.. taki oschły. Często nadużywa alkoholu. No krótko mówiąc jest bardzo źle. - pominęła fakt o tym, że codziennie ma inną kochankę. Nie chciała bardziej zranić przyjaciółki. - Oczywiście próbujemy mu pomóc, ale to na marne. 
- Nie wiedziałam, że jest tak źle. - pokręciła głową. - Mają teraz trening ? - zapytała.
- Tak. Kuba specjalnie pojechał po niego. 
- To dobrze.. Muszę iść zabrać wszystkie papiery potrzebne do rozwodu. - oznajmiła przygryzając dolną wargę.
- Przemyśl to jeszcze. - poprosiła Polka.
- Już i tak za długo zwlekałam. Po za tym, nie mogę z nim być po tym co mi zrobił.
- Diana.. Każdy facet to chuj, ale jeden będzie nim przez miesiąc, a drugi przez całe życie. 
- Mogę pożyczyć samochód? - zignorowała uwagę Błaszczykowskiej.
- Chcesz prowadzić w takim stanie ? - zapytała rozbawiona.
- Masz rację.. Zamówię taksówkę. 
          Po kilkunastu minutach stała już pod drzwiami swojego domu, dawnego domu. Miała jeszcze do niego klucze, dlatego bez problemu dostała się do środka. Oczywiście nie zdziwiła się na widok strasznego bałaganu. Spodziewała się tego po słowach Agaty. 
         W tym samym czasie piłkarze Borussii Dortmund skończyli trening, który został skrócony przez trenera, bowiem musiał on iść na spotkanie. 
- Wstąpimy jeszcze do sklepu. Obiecałem Agacie, że zrobię zakupy na przyjazd Di..- zatrzymał się w połowie zdania. 
- Na kogo przyjazd ? - zapytał zdziwiony. 
- Ciotka Danuta przyjeżdża. Jak co roku. - rzucił bez namysłu. Na szczęście blondyn chyba uwierzył, bo nie dopytywał dalej. Z resztą i tak go to nie obchodziło.
- Z życiem chłopie.. Ruszasz się jak moja babcia. Podjedź tym wózkiem tu. - powiedział reprezentant Polski, gdy byli już w sklepie. 
- A ty marudzisz jak moja babcia. - mruknął. 
- Marco! - usłyszeli zadowolony głos.- Czemu się nie odzywasz do starych kumpli ? - przywitał się.
- David to Kuba, Kuba to jest David. - panowie podali sobie ręce. - No wiesz nie było czasu. 
- To ja pójdę już do kasy. - zaproponował Kuba, a po chwili już go nie było.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że będziesz ojcem ? - zapytał z udawanym oburzeniem. 
- Słucham ?
- No widziałem dzisiaj Dianę z niezłym już brzuchem. Nie udawaj. 
- Gdzie ją widziałeś ?- zapytał ożywiony. Na samo wymówienie jej imienia tak reagował.
- No w aptece. Dobrze się czujesz ? - zapytał z troską.
- Tak.. Muszę iść. Zdzwonimy się kiedyś i umówimy na piwo. - rzucił w pośpiechu. 
     Blondyn wiedział, że David dopiero wrócił z Brazylii, dlatego nic nie wiedział o rozstaniu. Jak najszybciej pobiegł do kasy, gdzie kasowany był właśnie Kuba.
- Już jesteś ? Kupiłem ci jogurt. - uśmiechnął się.
- Diana wróciła ?- zapytał wprost. Polakowi uśmiech zszedł z twarzy. 
- Nie..Marco zapomnij..- nie dokończył.
- Kłamiesz! - krzyknął. - Jest u was ? 
- Tak, ale..
- Muszę ją zobaczyć. - z zakupami pobiegł do samochodu. 
     Jechali w milczeniu. Niemiec był podekscytowany na wieść, że zobaczy swoją ukochaną. Tak bardzo za nią tęsknił. Te ostatnie miesiące były dla niego bardzo trudne. Gdy dowiedział się, że wyjechała ,w dodatku na stałe, załamał się. Szybko ruszył do drzwi i wparował jak do siebie.
- Diana ! - krzyknął.
- Marco ? Co ty tutaj robisz ? - zapytała Agata.
- Gdzie ona jest ? - zapytał.
- Ale kto ?
- Nie udawaj głupiej ! Wiesz o kim mówię. - krzyknął. Nie panował nad emocjami.
- U ciebie. Szuka jakiś papierów. - oznajmiła, a blondyna już nie  było.
- Dlaczego mu powiedziałeś ? Diana będzie wściekła. - powiedziała z wyrzutem.
- To nie ja. Spotkał kolegę..- tłumaczył się Kuba.
- Kuba pożyczam auto.- usłyszeli za sobą. Kiedy próbowali zareagować było za późno, bo blondyn wyjechał z piskiem opon.
     Jak najszybciej zjawił się pod swoim domem. Nic nie mówiąc krążył po wszystkich pokojach. Na koniec zostawił sypialnie. Była tam. Po cichu wpatrywał się w nią nie dając znaku o swojej obecności. Diana zajęta była szukaniem, dlatego nie zauważył męża. Gdy tylko się odwróciła, zamarła. Patrzyli na siebie nic nie mówiąc. Marco delikatnie podszedł i próbował ją przytulić. Zdziwiony tym, że dziewczyna go nie odpycha przyciągnął ją jeszcze mocniej do siebie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem. - powiedział łamliwym głosem.
- Zostaw mnie. Puść, proszę. - powiedziała cicho.
- To moje dziecko ? - zapytał po chwili. Dotknął brzucha i podniósł podbródek Niemki, by spojrzała mu w oczy. Ona jak zahipnotyzowana nie odpowiedziała nic. - Czyli moje. - uśmiechnął się na samą myśl, że będzie ojcem.
- Nie..- odpowiedziała ze złami w oczach.- To dziecko jest tylko i wyłącznie moje. Nikogo więcej. - z zaciśniętymi zębami odsunęła się od męża.
- Jestem jego ojcem. Mam prawo go widywać i mam prawo go wychowywać.
- Gdzie byłeś przez ostatnie dziewięć miesięcy ? Co? - krzyknęła.
- To ty wyjechałaś !.- również krzyknął.
- Bo nie mogłam na ciebie patrzeć. Jak tam u Angeliki ? Układa się wam.?- zapytała z ironią. On tylko uśmiechnął się kpiąco. - Powiedz coś !.
- Kocham cię.
- Przestań !.
- Nie. Kocham cię, rozumiesz ?! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, bo wróciłaś. Mogę cię znowu zobaczyć, dotknąć, wiesz jak za tym tęskniłem ? Jeszcze jak teraz wiem, że będę tatą nie ma szczęśliwszego ode mnie. - krzyknął. - Kurwa kocham cię !.
- Przestań, proszę cię. Znowu mieszasz mi w głowie. - powiedziała cicho. Po chwili złapała się za brzuch.
- Diana ? Co się dzieje ? - zapytał z troską.
- Boli. Pomóż.- powiedziała z trudem.
- Jedziemy do szpitala.


______________________________
Mówiłam, że kilka dni i będzie rozdział ? :D Nie wiedziałam, że aż tyle osób czyta moje wypociny.. Szczerze mówiąc spodziewałam się, że nie będzie ani jednego komentarza, a tutaj taka niespodzianka.;) Dziękuj.<3
Wczoraj wieczorem naprawili mi komputer i od razu wzięłam się do pisania. Jak wam się podoba ? :))