poniedziałek, 11 maja 2015

ROZDZIAŁ XIX

„ Chciałbym, by ktoś miał serce tak wielkie, żeby pokochać wszystko co we mnie. ”



             Ludzie myślą, że jak się ktoś uśmiecha to jest wszystko dobrze. Nie wiedzą jednak, że w rzeczywistości rozrywa nam serce. Tak łatwo jest ich oszukać, gdy pytają: „ stało się coś ? ” odpowiedź zawsze brzmi „ nie ”, choć mamy ochotę powiedzieć im prawdę.. Mamy ochotę, ale uświadamiamy sobie, że przecież ich to tak naprawdę  nie obchodzi. Pytają, bo muszą. Takie jest nasze zdanie. Często się mylimy i zamiast wyżalić się tłumimy to w sobie. To jest jedna z naszych wad.
            Zdenerwowany piłkarz wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon. Był zły na przyjaciela. Z drugiej strony wiedział, że Diana kocha go najbardziej na świecie i on to wykorzysta. Reus zawsze dostaje to co chce. 
- Ty dupku ! - gdy tylko go zobaczył rzucił się na niego. Przycisnął do ściany i krzyknął. - Przespałeś się z nią ! Jak mogłeś ? - uderzył go, ale Marco nie był mu dłużny i oddał dwa razy mocniej. 
- Widocznie nie zaspakajałeś jej potrzeb. - zaśmiał się ironicznie. Młodszy już chciał mu odpowiedzieć fizycznie, ale został zatrzymany przez kolegów.
- Wiesz, że ją kocham !- krzyknął.
- A myślisz, że ja jej nie kocham ?! Ona jest dla mnie wszystkim. 
- To trzeba było jej nie zdradzać.
- Co się tu dzieje ?! - zza pleców usłyszeli donośny głos trenera. Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się i odpowiedzieli: „ Nic, trenerze ”. 
- Właśnie widzę, że nic. Obaj krwawią. Wy na boisko, a wy ze mną. 
Dla każdego piłkarza Borussii Jürgen Klopp jest jak ojciec. Zawsze doradzi, wesprze, a gdy będzie trzeba ochrzani. 
- O co poszło ? - zapytał. 
- O nic. Trenerze mogę iść się przebierać ?- zapytał młodszy.
- Idź. Może ty mi powiesz.
- Trener wie jak jest..
- Pobiliście się o Dianę. - bardziej stwierdził niż zapytał. Blondyn tylko kiwnął głową.
- Ona już nie wróci. - szepnął. 
- Wróci, wróci - zobaczysz.
- Nie ! Bo tam jest on..
- A kim jest on.. ? - zapytał, by dowiedzieć się jakie ma podejście na ten temat. Niektórzy się śmieją, że powinien być psychologiem. Ma świetne podejście i zawsze znajdzie wyjście z sytuacji. 
- On ? On jest dla niej kimś ważnym. Kimś kto potrafi sprawić, że ona się raduje. Kimś kto prostuje i koloruje jej życiową drogę. Dlatego ona nie wróci.. - spuścił głowę.
- Marco posłuchaj.. Podejrzewam, że doszło do czegoś więcej, bo inaczej byście się nie pobili, więc sam odpowiedz sobie na to.. - poklepał go po plecach i zostawił samego. 
            Niemiec jak najszybciej ruszył w stronę domu przyjaciela. Bez pukania wszedł do środka, rozejrzał się dookoła i widząc, że nikogo nie ma na dole, poszedł na górę. 
- Diana..- powiedział, gdy zobaczył zapłakaną dziewczynę, która pakowała ubrania do walizki.
- Wyjdź, proszę. - nawet na niego nie spojrzała. Nie posłuchał ukochanej i przytulił ją do siebie. Wtedy ich spojrzenia się spotkały. 
- Mario..- oznajmiła po cicho widząc ranę na twarzy męża. Dotknęła delikatnie jego policzka.
- Kiedy cię poznałem, podobałaś mi się. - powiedział. - potem bardzo mi się podobałaś. A teraz dorosłem, żeby .. cię pokochać. 
- To słodkie, wiesz ? Szkoda tylko, że tak późno się o tym przekonałeś. - wyswobodziła się z uścisku i zapięła walizkę. - Oddaj to Mario. - włożyła mu do rąk kluczę od domu. Mężczyzna stał nie ruchomo. Nie wiedział co powiedzieć. Gdy tylko się ocknął było już za późno. Kobieta wsiadała już do taksówki. 
          Jechała do domu Piszczków. W prawdzie tylko się pożegnać chciała. Postanowiła, że wyjedzie do Londynu. Jeszcze nie wie czy wróci, czy zostanie tam na stałe. Drzwi otworzyła jej uśmiechnięta Ewa. 
- Diana.. Powiedziałaś mu ? Wchodź. - od razu zauważyła łzy na policzkach przyjaciółki.
- Ja tylko chciałam się pożegnać. - oznajmiła.
- Co ? Wyjeżdżasz ? Dokąd ? - usłyszała za plecami pytania, które zadała Ania. Lewandowska postanowiła odwiedzić Ewę i poplotkować trochę. Może nie były z Dianą tak zżyte jak przyjaciółki, ale lubiły się nawzajem. 
- Witaj Aniu. - wymusiła uśmiech. 
- Ja zrobię herbaty. - powiedziała najstarsza i udała się do kuchni.
- No to opowiadaj. Coś z Marco ? - Ania jest życzliwą osobą dlatego zawsze wszystkim próbuje pomóc. 
- Czemu on mnie rani ? -zapytała ze łzami w oczach.
- Bo może nie wie, że to boli.
- To nie widzi moich łez, niewyspanych oczu ?
- On jest głupi.
- Nie mów tak.. On po prostu oślepł od patrzenia na nią.
- Zerwał z nią wczoraj. - powiedziała Ewa i zaniosła kubek herbaty Niemce.
- Skąd wiesz ? - zapytała Ania.
- Była u mnie. - wzruszyła ramionami. - I wyjawiła mi sekret. - uśmiechnęła się.
- Jaki sekret ? - zapytała zdziwiona Polka.
- Taki trochę intymny. - zaśmiała się.
- Nie chcę tego słuchać. - mruknęła Niemka.
- Nie chodzi o Marco. Ona spała z mężczyznami za pieniądze. - powiedziała cicho. 
- Żartujesz ? - zapytała zdziwiona Ania.
- Niee.. Na serio ? - wtórowała jej Diana.
- Przysięgam na wszystko. 
- No i dobrze, że ją rzucił. 
- Teraz możecie być razem i wychować dziecko.
- Jesteś w ciąży ? 
- Tak, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć, a tym bardziej Marco.
- Musisz mu powiedzieć. - nalegała Ewa.
- Zawieziesz mnie na lotnisko ? - zapytała pomijając prośbę koleżanki.
- Pewnie, ale powiedz chociaż gdzie jedziesz ? 
- Londyn. - uśmiechnęła się. 
            Po kilku godzinach byli już na miejscu. Po drodze zabrały Łukasza z treningu, by on też mógł pożegnać się z Dianą.
- Dziękuję kochani, będę za wami strasznie tęsknić. - powiedziała ze łzami w oczach.
- Oj przestań.. Nie wyjeżdżasz przecież na zawsze, prawda ? - szturchnął ją w ramię Piszczek. - Dobra, chodź tu mała. - przytulił ją najmocniej jak umiał. - Mój przyjaciel Wojtek się tobą zaopiekuje. 
- Diana.. Obiecaj mi, że zobaczę małego Reus'a..- zażądała Ewa.
- Obiecuję. Ale pamiętajcie Marco nie może się dowiedzieć. - przytuliła ich oboje. Po raz ostatni. 



piątek, 1 maja 2015

ROZDZIAŁ XVIII

„ Bo to on jest od kilkunastu miesięcy tą najważniejszą osobą w moim życiu,
a dlaczego ? Bo to on jako jedyny ma do mnie nieziemską cierpliwość,
on nadaje życiu sens, bo dzięki niemu mam dla kogo żyć, 
bo przy nim za każdym razem czuję się tak jak nigdy wcześniej,
bo jego życie jest moim życiem, 
bo nie liczy się nic oprócz tego żeby na jego słodkiej buzi widniał uśmiech,
bo mimo wielu zła on nadal był, jest i będzie. ”



              Niektórzy chcą umrzeć, bo cierpią z miłości- inni błagają codziennie Boga, żeby przeżyć kolejny dzień. Codziennie w kolejkach w sklepie stoją setki osób, żeby kupić papierosy- w tym samym czasie dziesiątki tysięcy ludzi zmagają się z rakiem płuc. Bogaci marzą o nowych samochodach - biedni o tym, żeby mieć co włożyć do garnka. Chyba każdy chociaż raz, pokłócił się z rodzicami i myślał, że bez nich byłoby lepiej - dzieci w domach dziecka marzą o tym, żeby mieć do kogo powiedzieć „ mamo ” i „ tato ”. Życzymy innym śmierci, bo nas skrzywdzili - płakalibyśmy na ich pogrzebie. Odrzucamy miłość innych, bo „ nie są dla nas wystarczająco dobrzy ” - ktoś zasługuje na ich miłość bardziej, niż my. Wyrzucamy jedzenie  - dzieci w Afryce umierają z głodu. Zrywamy ze sobą, bo mamy siebie dosyć - niektóre pary dzieli tysiące kilometrów i marzą, żeby widzieć się codziennie. Jako dzieci jesteśmy szczęśliwi -  pragniemy dorosnąć. Ale, gdy już dorośniemy okazuje się, że życie nie jest takie kolorowe. Wtedy chcemy wrócić do tamtych czasów, czasów gdy byliśmy dziećmi, a jedynym problemem było to, że nie mamy upragnionej zabawki...
           
~ miesiąc później ~ 

              Słońce, piasek, morze. Taki urlop mógłby trwać wiecznie, ale niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak było i tym razem. Przyjaciele już od kilku tygodni byli w Dortmundzie.
             Marco od przyjazdu do swojego rodzinnego miasta próbuje zakończyć swój związek z Angeliną lecz nie może. Nie chce skrzywdzić partnerki. Czasami jest arogancki, chamski, ale to tylko „ maska ”, na ogół jest wrażliwy i czuły. 
                A co u Diany ? U niej jak zawsze ciekawie.. Od kilku dni męczą ją nudności. Mario jest zaniepokojony stanem zdrowia Niemki, ale ta uspokaja go tłumacząc jemu, że to zmiana klimatu albo, że zjadła coś nieświeżego. Choć sama dobrze wie co jej jest. Zaprosiła specjalnie  Ewę do kawiarni , bo musiała to komuś powiedzieć.
- No to co się stało ? - zapytała upijając łyk świeżo zaparzonej kawy. 
- Nic. Musiało się coś stać, żebym zaprosiła przyjaciółkę na kawę? - odpowiedziała pytaniem. Zaczęła tak ponieważ nie wiedziała w jaki sposób ma to powiedzieć. Bała się, że Ewa zacznie myśleć, że jest nieodpowiedzialna.
- Diana.. Nie znamy się przecież od dwóch godzin, prawda? Mów co się dzieje. - Niemka nie odpowiedziała tylko wyjęła ze swojej torebki małe opakowanie, po czym spuściła wzrok.
- Ale to wspaniale. Dlaczego się nie cieszysz ? Byłaś już u lekarza ? 
- Nie. Chciałam ciebie prosić, abyś poszła tam ze mną. Pójdziesz ?
- Oczywiście, że z tobą pójdę.
- Ewcia.. Tylko ja tą wizytę mam za jakąś godzinę..
- I dobrze.. Im szybciej tym lepiej.
- Naprawdę ? Nie jesteś zła, że zapytałam się w ostatniej chwili ? 
- Młoda, nie gadaj już tyle tylko wsiadaj do auta. - zarządziła starsza. - Zrobimy jeszcze po drodze zakupy. 
- Czekaj, zapłacę za kawę.- uśmiechnęła się, a po chwili obie już siedziały w samochodzie. Ewie uśmiech nie schodził z twarzy. To taki typ  człowieka, który cieszy się ze szczęścia innych. Nie ma osoby, która nie lubiłaby tej kobiety. Zawsze promienna, każdemu mówi „ dzień dobry ”. Dla niej nie istotne jest to czy jesteś bogaty, sławny czy z  „ patologicznego domu ”. Ona wszystkich traktuje tak samo. Kobiety zrobiły zakupy i od razu udały się do lekarza. Niemka została od razu przyjęta do gabinetu, bo przecież jest żoną tego Reus'a, pomimo tego, że są w separacji. 
- I jak ? - zapytała Polka, gdy przyjaciółka wyszła. 
- Trzeci tydzień. - odpowiedziała i pokazała USG.
- Marco się ucieszy ! Zawsze chciał mieć dziecko. - powiedziała patrząc na badanie.
- Ewa ja już z nim nie jestem...
- Ale przecież to jest jego dziecko. - przerwała jej.
- Skąd o tym wiesz ? - zapytała łamliwym głosem.
- Widziałam was wtedy w hotelu. Poszłaś tak sama, a ja za tobą, żeby ci się nic nie stało. Chciałam cię zawołać, ale widziałam, że on też tam jest. Też się bał o ciebie. 
- Powiedziałaś to komuś ? 
- Kochanie dobrze wiesz, że nie. - przytuliła ją do siebie.
- Będę musiała to powiedzieć Mario. Wiem, że go zranię, ale nie mogę ukrywać prawdy. 
- Marco też powinien wiedzieć. - odpowiedziała.
- Nie, wychowam te dziecko sama. Nie potrzebuję litości. Po za tym będzie miał dziecko z Angeliną, po co mu moje ?
- Angelina nie jest w ciąży. 
- Jak to ? Przecież.. - nie potrafiła się wysłowić. Z jednej strony cieszyła się, ale w sumie z czego ? Przecież ona i Marco to już przeszłość. 
- Kobietę, która nosi pod sercem dziecko, męczą nudności, je za dwóch, zmienia jej się nastrój i wiele innych, a u niej nie widać tego. Po za tym nie widać brzuszka.- odparła żona Piszczka.
- Masz rację. - zaczęła się nad tym zastanawiać. Bo jeżeli Angelina nie jest w ciąży, to dlaczego kłamie ? 
- Choć do mnie Łukasz robi dzisiaj obiad. Będzie zabawnie. 
- Nie będę się do was wpraszać pewnie chcecie spędzić południe sami.
- Musisz przyjść, bo powiedziałam mu, żeby zrobił też dla ciebie. 
- Skoro nalegasz..- przyjęła zaproszenie.
      Gdy dojechały na miejsce były mile zaskoczone, ponieważ reprezentant Polski przygotował pyszne jedzenie. Zdziwiło to trochę Ewe. 
- Widzisz Diana.. Tyle lat po ślubie, a ja nie wiedziałam, że mój mąż ma taki talent do gotowania. - zaśmiała się, a wtórowała jej Niemka. - I do tego wszystko po sobie pozmywał..
- Ale mamo.. Tata zadzwonił i taki pan mu psyniósł jedzonko. 
- Młoda.. A kto ci kupił lalkę żebyś nie naskarżyła ? - zapytał. - Ciekawe po kim ty jesteś taka wygadana... Pewnie po matce. - powiedział a wszystkie kobiety wybuchnęły śmiechem.
- Łukasz, ona nie musiała mówić. Przecież poczułyśmy tę spaleniznę już w ogrodzie. - uśmiechnęła się Polka.
        Po obiedzie kobiety rozmawiały kilka godzin, lecz Niemka musiała już iść do domu. Mario dzisiaj pojechał do rodziców, więc tam zjadł obiad. Jednak powinien już wrócić. A Diana nie chce zwlekać z opowiedzeniem mu prawdy. Za każdym razem, gdy na niego patrzy przypomina jej się noc z Marco i to jak bardzo go skrzywdziła. Przeklina na siebie w myślach. Mario nie widzi świata poza nią, a ona mu robi takie świństwo. 
- Gdzie byłaś ? - zapytał zaniepokojony. 
- U Ewy i Łukasza. - oznajmiła.
- Co dzisiaj robiłaś ? - chciał ją pocałować, lecz Niemka odsunęła się od niego. 
- Mario usiądź. Musimy porozmawiać. 
- Brzmi groźnie.. Mam się bać ? - zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne. Mógłbyś choć raz zachowywać się poważnie ? - zdenerwowała się. Być może to hormony, a może nie. Od dawna denerwuje ją to, że piłkarz zachowuje się jak dziecko. 
- Spokojnie już. Masz okres, czy co ? 
- Przywalę ci zaraz. - oznajmiła z zaciśniętymi zębami. 
- U groźna.. Pociąga mnie to.. - zaśmiał się.
- Z tobą się nie da rozmawiać. Idę się wykąpać. 
- Pomóc ci ? - poruszył zabawnie brwiami. 
- Poradzę sobie. - powiedziała zła i trzasnęła drzwiami od łazienki. 
          Gdy tylko się wykąpała zrobiła sobie kolację i poszła spać nie odzywając się do chłopaka. On wolał nie drażnić ukochanej więc nie mówił ani słowa. Rano, gdy tylko Diana wstała zrobiła śniadanie piłkarzowi. 
- Już się nie gniewasz ? - przytulił ją i ucałował w policzek. 
- Zjedz, a ja idę się ubrać. - wyswobodziła się z jego uścisku.
- To o czym chciałaś wczoraj porozmawiać ? - zapytał, gdy kobieta wróciła. 
- Nie wiem jak ci to powiedzieć.. - zaczęła.
- Chcesz ze mną rozmawiać, ale nie wiesz o czym.. A wczoraj zrobiłaś mi awan..- nie dokończył.
- Przespałam się z Marco. - przerwała mu i jak najszybciej się dało wypowiedziała to zdanie. Chłopakowi od razu zszedł uśmiech z twarzy. 














____________________________
Witam ! :D
No to tak w trzech słowach : JEDZIEMY DO BERLINA.
Nawet nie wicie jak się cieszę ! :*
A co do rozdziału mam  nadzieję, że się podoba, bo coraz bardziej wkurzają mnie te moje wypociny !:((
No już nie zanudzam ! :* Komentujcie ! ;*
Pozdrawiam. ♥