poniedziałek, 25 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ IV

„ Dla większości ludzi problem miłości tkwi przede
wszystkim w tym, żeby być kochanym, 
a nie w tym, by kochać, 
by umieć kochać... ”



                

                        W swoim dotychczasowym życiu zawodziła się już wiele razy. Na przyjaźni, na rodzinie, na szkole, na miłości. W zasadzie całe życie sprawia jej zawód. Zaczyna ją powoli do siebie zniechęcać. Tak jakby coś próbowało powiedzieć jej „ Jesteś zbędna, odejdź ”. Bywa, że nie ma kogoś kto mógłby przytulić i powiedzieć „ Nie martw się, przejdziemy przez to bagno razem ”. Ale tym razem ma kogoś takiego. Kogoś kto kocha ją bezgranicznie, kogoś kto oddałby za nią życie. Tym kimś jest Mario Götze . Zakochany po uszy w żonie swojego najlepszego przyjaciela. Zawsze starał się być przy niej. Ona też czuła, że jest dla niej ważny, ale tylko jako przyjaciel. Zawsze próbował ją rozweselać, tak jak teraz. 
- Mario ! Nie umiesz robić naleśników ! - zaśmiała się widząc jak swój przyjaciel dodaje octu do ciasta. - Nie dodaje się octu !.
- Znalazła się, mistrzyni robienia naleśników. - zaczął się śmiać i pokazał jej język. 
- Nie trzeba być mistrzem, żeby wiedzieć, że ocet tam jest nie potrzebny ! - zaczęła się śmiać i sypnęła mąką prosto w twarz Mario.
- Grabisz sobie młoda . - krzyknął i zaczęli się gonić po całym mieszkaniu. Dotarli do sypialni Diany. Nie miała innego wyjścia i przeprosiła młodego Niemca. Ten jednak nie był dłużny i uderzył ją poduszką. Zdenerwowana Diana zaczęła robić to samo. Po kilku minutach cały pokój był w pierzu od poduszek. 
- Mario stop ! Widzisz ten bałagan ?! Jak ja będę tu spać ?! - zapytała powstrzymując śmiech.
- Możesz spać ze mną. - ukazał się rząd białych zębów Niemca.
- Nie ma mowy ! Ostatnio jak z tobą spałam...
- Robiłem ci za poduszkę ! - przerwał jej. 
- Może, ale strasznie się pchałeś ! - zaczęła się śmiać. 
- Co wy tu robicie ?! - zapytał rozbawiony Piszczek, który przyszedł zobaczyć jak czuje się jego przyjaciółka.
- Łukasz ? My nic. - wyszczerzył się Mario.
- Właśnie widzę. - powiedział trochę poddenerwowany. - Diana idziemy ? - zapytał po chwili. Zupełnie zdezorientowana dziewczyna nie wiedziała o co chodzi Polakowi. 
- Ale gdzie ?.- zapytała w końcu.
- Pamiętasz jak obiecałaś Katy, tej z domu dziecka, że przyjedziesz z Marco na jej występ ?
- O Boże zapomniałam na śmierć. Poczekaj pójdę się przebrać. - powiedziała i szybko wyszła z pomieszczenia. 
W czasie gdy Diana ubierała się w łazience Łukasz zaczął rozmowę z Mario.
- Mario co ty wyprawiasz ?.
- O co ci chodzi ? - odpowiedział pytaniem na pytanie brunet.
- Nie zapominaj, że to żona twojego najlepszego przyjaciela. - powiedział z wyrzutem.
- To nie jest twoja sprawa. - warknął Niemiec.
- Jak chcesz, ale nawet nie wiesz jaki ból sprawisz Marco. 
Patrzyli na siebie jak na wrogów. Dziwne uczucie dla obojga. Jeszcze parę minut temu byli dobrymi kolegami z drużyny.
- Łukasz, on tam będzie ? - zapytała znienacka Diana, która ubrana była w krótką, czarną sukienkę, którą dostała od Marco. Uwielbia ją. Wiąże się z nią niesamowita historia. 
                                           - Mam coś dla ciebie. - powiedział i wręczył Dianie duże, czerwone pudełko. Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie i odebrała prezent. Delikatnie otworzyła, a jej oczom ukazała się śliczna sukienka.
- Jest piękna, dziękuję. - pocałowała blondyna w usta.
- Załóż i porywam cię gdzieś. - dziewczyna zrobiła to co kazał jej chłopak. Po przymierzeniu sukienki spojrzała na na niego z uśmiechem.
- Wyglądasz cudownie. - powiedział obejmując ją od tyłu i całując w szyję. 
- Dziękuję. - odpowiedziała i zrobiła zdjęcie swoim aparatem, który był na biurku obok szafy.
- Chodź, bo się spóźnimy. 
Po piętnastu minutach jazdy, Diana nie wytrzymała i zapytała wreszcie.
- Marco, długo jeszcze ? Gdzie my w ogóle jedziemy ?
- Jeszcze chwila słońce. - odpowiedział i uśmiechnął się pod nosem. Wiedział , że jego dziewczyna jest bardzo niecierpliwa. 
Jak dotarli na miejsce, Marco zaczął śmiać się z miny ukochanej. Nie spodziewała się, że chłopak zabierze ją na wzgórze. 
- Po co ten helikopter ? - zapytała w końcu po chwili ciszy.
- Głupie pytanie, skarbie. - odpowiedział i chwycił jej dłoń.
Weszli do śmigłowca. To wszystko działo się tak szybko. W jednej chwili już byli wysoko nad ziemią. 
- Nie bój się. - Marco szepnął Dianie na ucho, bo doskonale wiedział, że boi się latać. Ona w odpowiedzi uśmiechnęła się do niego. Gdy lecieli już ponad półgodziny Diana zobaczyła napis na łące.

 Od razu spojrzała na uśmiechniętego Marco, który trzymał pierścionek. Nie spodziewała się czegoś takiego po ukochanym. Myślała, że nie chce na razie się żenić. Z tego wszystkiego łzy zaczęły jej lecieć po policzkach i bez  zastanowienia powiedziała, ważne w tej chwili słowa dla blondyna. „ Tak Marco, wyjdę za ciebie ”. Blondyn uśmiechnął się do niej i wsunął piękny pierścionek na jej palec. Potem czule ją pocałował.                                   





- Diana.. - urwał  na chwilę Łukasz, nie wiedząc jak to powiedzieć jego przyjaciółce. - On już czeka w samochodzie. - wydusił z siebie wreszcie.
- Rozumiem  -  ubrała swój ulubiony płaszcz i  wyszła z domu.
- A my pogadamy później - poinformował i wyszedł.
Mario został sam bijący się z myślami. Przecież on nie chce źle. Chce tylko by Diana była szczęśliwa. 



____________________________________________________

Witam was z nowym rozdziałem :)
Mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu.. Mi osobiście się nie podoba.. Jest taki jakiś dziwny.. :/
Tylko pomysł z zaręczynami nawet mi się podoba, ale też nie do końca.. Miałam dać je w kawiarni i wypitej filiżance  po  kawie napisane „ Will you marry me ? ”, ale pomyślałam , że będzie to zbyt oczywiste... :/
Chciałabym wam jeszcze podziękować za dwadzieścia  komentarzy pod poprzednim rozdziałem !! Nawet nie wiecie jaki uśmiech u mnie wywołałyście :) 

Pewnie słyszałyście o tym, że Kevin opuścił w niedzielę trening wcześniej.. Ehh.. Rozumiem go.. Był zły za ten mecz, ale żeby od razu do kolegi z drużyny.. :/ 

Już nie zanudzam :)
Pozdrawiam gorąco ! <3 ;*




wtorek, 12 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ III

„ I to pieprzone uczucie.
Że mimo wszystko.
Mimo tego. 
Co  Ci zrobił.
Mimo, że skrzywdził. 
Nadal.
Za nim tęsknisz.
Cholernie tęsknisz. ”



                W chwili, gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi, odkryjesz, że dla ciebie świat nie jest już taki sam, jaki był do tej pory.
                Diana Reus po kilku tygodniowej rehabilitacji wracała do zdrowia. Byli przy niej najbliżsi przyjaciele, rodzina i ON. Jej mąż. Wysoki blondyn grający profesjonalnie w piłkę nożną. Marco Reus, bo o nim mowa, nie wyobrażał sobie życia bez swojej ukochanej. Sam nie wie dlaczego ją zdradził. Do tej pory nie może uwierzyć, że to zrobił. Przecież przysięgał. Przysięgał przy ołtarzu , patrząc w jej niebieskie oczy, które z każdym spojrzeniem hipnotyzowały go coraz bardziej.
- O czym myślisz ? - zapytała wyrywając go z zamyśleń. Siedział w kawiarni razem ze swoją ukochaną , ale od dłuższego czasu był zamyślony, nieobecny, dlatego Diana się zaniepokoiła. 
- Co teraz będzie ? Co będzie z nami ? - pytanie. Pytanie, które dręczy go już kilka dni. Nie pozwoli Dianie odejść, ale co on będzie miał tu do powiedzenia ? To jej decyzja. Wie tylko, że na pewno będzie o nią walczył i nie pozwoli jej tak szybko odejść.
- Nie wiem Marco. Może najlepiej będzie jeśli pozostanie tak jak jest. Ja mieszkam u Mario, ty sam. Może najwyższy czas zakończyć to wszystko. Może czas SIĘ ROZWIEŚĆ ?. - Ostatnie zdanie cały czas chodziło mu po głowie, on nie wyobrażał sobie życia bez niej. Dla niej tak się poświęcał. 
               - Pięknie tu ! - powiedziała oglądając zachód słońca. Cieszyła się, że Marco zabrała ją w tą 
niezwykłą podróż. Podróż na Malediwy. Zawsze o tym marzyła, lecz nie miała na to pieniędzy. 
- Cieszę się, że ci się podoba. - ucałował ją w obojczyk, który aktualnie miała odkryty. Przez ponad półtora godziny siedzieli i oglądali przepiękne widoki. 
- Nie jesteś zmęczona ? - zapytał troskliwie.
- Nie, a ty ? Chcesz iść spać ?. - spojrzała mu głęboko w oczy. Dopiero teraz zauważyła ich prawdziwy kolor czyli brąz. Zdziwiła się, że tyle go zna, a dopiero teraz zauważyła prawdziwy ich kolor. On, gdy zauważył, że dziewczyna patrzy mu w oczy nie czekając pocałował ją delikatnie, ale subtelnie. 
- Mam inne plany związane z tobą. - powiedział i coraz namiętniej i zachłanniej zaczął ją całować. Diana zdziwiona obrotem sprawy oddawała jego pocałunki. Wiedziała do czego zmierza Reus, ale po raz kolejny nie mogła mu odmówić, chciała tego. Chciała poczuć te bliskość z nim. Marco zaniósł ja do ich aktualnej sypialni i ułożył ją delikatnie na łóżku, nadal całując.
Szybkimi ruchami pozbył się jej ubrań. Ona nie była mu dłużna. Leżeli już tylko w samej bieliźnie. Obojga podniecał ten widok. 
- Jesteś pewna, że tego chcesz ? - zapytał patrząc jej w oczy. Zawsze potrafił z nich wyczytać wszystko tym razem tak nie było, nie umiał w nich wyczytać niczego. 
- Tak. Chcę tego. Chcę ciebie. - odpowiedziała i po raz pierwszy tego wieczoru to ona go pocałowała. 
- Kocham cię. - powiedział to tak czule, że dziewczyna poczuła, że to ten jedyny , i że nie będzie żałować tej nocy. 
       Rano obudziła się z uśmiechem na ustach. Od kiedy jest z nim, nie ma dnia, żeby się nie uśmiechała. Nie żałowała tego co się stało wczorajszego wieczoru. Obróciła się na drugi bok i zobaczyła, że blondyna już nie ma. Pewnie poszedł wziąć prysznic.- pomyślała. Spojrzała na zegar, który wisiał na ścianie i pokazywał godzinę dziewiątą. Postanowiła już wstać. Gdy chciała wyjść ktoś zatarasował jej wyjście swoim ciałem. Uśmiechnięty od ucha do ucha przyglądał jej się. Ona uwielbiała jego uśmiech, więc odwzajemniała go za każdym razem.
- Dzień dobry. - pocałował ją czule i dał jej piękny bukiet róż, który wyciągnął z zza pleców. - Jak się spało ?
- Cudownie. - rozmarzyła się na samo wspomnienie. Marco dopiero teraz zauważył, że dziewczyna ma na sobie jego koszulę. - Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytała.
- Ślicznie ci w mojej koszuli. - pocałował ją. - Choć odśwież się,a ja zrobię nam śniadanie. 
   Diana poszła pod prysznic, a Reus urzędował w kuchni. W prawdzie nie potrafił gotować, ale chciał żeby Diana poczuła się wyjątkowo. Ta noc spędzona z nią dała mu do zrozumienia, że ona mu ufa. Wiedział, że łatwo ją zranić, więc nie chciał aby ona cierpiała. Dopiero wczoraj pozwoliła mu na coś więcej. 
- Marco dlaczego wśród róż, które mi dałeś jest jedna sztuczna ?- zapytała wchodząc do kuchni,
- Gdy wszystkie zwiędną przestanę cię kochać. - odpowiedział pewnie.
- Nie zgadzam się na rozwód. - powiedział stanowczo.
- Proszę cię, nie utrudniaj tego. Ja wiem, że to nie jest proste, ale tak będzie najlepiej. - łza spłynęła po jej policzku. Już nie czuła się silna. W prawdzie nigdy nie czuła się silna, te wszystkie problemy zawsze ją przerastały. 
- Kocham cię. Proszę nie rób mi tego.
- Myślisz, że mi jest z tym łatwo ? Ilekroć zamknę oczy widzę ciebie. Widzę te wszystkie piękne chwile. - tym razem nie mogła powstrzymać potoku łez. Ludzie siedzący w kawiarni patrzyli na nią ze współczuciem.
- Spróbujmy to naprawić ! Proszę. 
- Nie Marco. To koniec. - powiedziała i wyszła jak najszybciej z kawiarni. 


___________________________________________________
I jak wam się podoba rozdział ? :)) Starałam się aby wyszedł jak najlepiej. :D
Jutro mecz Borussia- Bayern ! <3 Oglądamy !:D 
Liczę na wasze szczere opinie ! :)
Pozdrawiam i zapraszam na mojego drugiego bloga : zmienmy-przyszlosc-na-lepsza.blogspot.com 





Awwwwwwww.. <3 :D


                                             
#Selfie <3 xd