niedziela, 12 lipca 2015

ROZDZIAŁ XXII

„ Decydując się na znajomość z Tobą, 
nie spodziewałam się, 
że zajmiesz tak ważne miejsce w moim życiu. ”


             Ubrana w żółto-czarną koszulkę swojego ukochanego klubu zasiadła na trybunie razem z Agatą, Ewą, Tugbą i Lisą. Max został z koleżanką Błaszczykowskiej.
- Jestem złą matką.. Jak ja mogłam go zostawić..- obwiniała się Niemka.
- Przecież to tylko na kilka godzin.- uspokajały ją.
- Może lepiej będzie jak wrócę..- stwierdziła i już miała wychodzić, ale została powstrzymana przez koleżanki.
- Siedź. Nic się nie stanie jak chwilę posiedzi z opiekunką.- Cathy uniosła dłoń, by pomachać swojemu narzeczonemu.
- Patrz Marco ci macha. - z uśmiechem na twarzy szturchnęła ją Agata. Diana niepewnie uniosła rękę w górę, by potem odmachać mężowi.
           Wraz z gwizdkiem sędziego piłkarze rozproszyli się po boisku i zaczęła się gra. Borussia podejmowała na własnym stadionie zespół z Moguncji. Do przerwy był bezbramkowy remis. Bramkarze obu drużyn popisywali się świetnymi paradami. Druga połowa zaczęła się od zmian. W zespole Dortmundu z boiska zszedł Marco Reus, a w jego miejsce wszedł Henrich Mychitarian, również reprezentant Polski - Jakub Błaszczykowski nie pojawił się w drugiej części spotkania. Początek drugiej połowy i znowu goście przeważają. Jednak siedemdziesiąta minuta meczu i drużyna Jürgena Klopp'a wychodzi na prowadzenie. Nowy nabytek z Gabonu strzela swoją siódmą bramkę w sezonie - Pierre Emeric Aubameyang. Niestety nie cieszyli się długo z prowadzenia, gdyż cztery minuty później Mainz wyrównuje z rzutu karnego. BVB przeważało co zostało wynagrodzone. Arbiter drugi raz podyktował rzut karny tym razem dla gospodarzy i dzięki precyzyjnemu strzałowi Roberta Lewandowskiego Borussia znowu prowadzi. Zespół z Moguncji próbuje wyrównać, ale sędzia w doliczonym czasie znowu dyktuje rzut karny i znowu Robert Lewandowski. Zadowolone twarze piłkarzy i kibiców z Dortmundu i tęgie miny przegranych. Koniec meczu. Borussia umacnia się na drugim miejscu tabeli. 
           Diana bardzo cieszyła się z zwycięstwa przyjaciół lecz zaniepokojona była tym, że jej ukochany nie pojawił się na boisku w drugiej części spotkania. W głowie miała najgorszy scenariusz - kontuzja. Gdy jeszcze byli razem, a Marco miał kontuzje lub z jakiś przyczyn nie mógł grać, to widziała jego  ból nie tylko fizyczny, ale także psychiczny. Piłka nożna jest dla niego wszystkim. ( Tak samo jak Diana i Max, ale niestety Niemka nie dopuszcza do siebie tej myśli. ).
- Chodź pogratulować chłopakom. - z zamyśleń wyrwał ją delikatny głos Agaty. - Ciekawe dlaczego Kuba i Marco nie grali..
- Też się zastanawiałam.- odparła obojętnie.
- Co się stało ? - zapytała Polka, gdy tylko zobaczyła swojego męża. 
- Lekkie naderwanie. - odparł i przytulił mocno małżonkę. Niemka nie chciała na to patrzeć, bo przypominały jej chwile spędzone z Marco. Zobaczyła go w oddali i podeszła. 
- W porządku ? - zapytała z troską.
- Jakieś problemy mięśniowe. Jutro zrobią mi badania i będziemy wiedzieć więcej. - powiedział i przytulił mocno dziewczynę.- Cieszę się, że przyszłaś. - powiedział zadowolony, a po chwili dodał. - Brakowało mi tego. 
- Marco widzimy się u ciebie.- krzyknął Sahin.
- Opijamy zwycięstwo i zdrowie Max'a.- Marco wyjaśnił na ucho Niemce. 
- Rozumiem. - uśmiechnęła się. Nadal była wtulona w piłkarza. Oderwała się lekko od niego i rozejrzała  po korytarzu. - Odwieziesz mnie do domu.. Kuba z Agatą chyba o mnie zapomnieli.
- Przecież i tak miałem cię odwieźć. Ja ich wygoniłem.- zaśmiał się i pocałował ją w czoło.
- Dużo będziesz pił ? - zapytała, gdy byli już w samochodzie. 
- A to jakiś problem?- zdziwił się.- Będę opijać zdrowie mojego syna. - oznajmił.
- Nie wiem czy to dobry pomysł po ostatnich kilku miesiącach. - odparła z kwaśną miną. - Nadużywałeś alkoholu..- powiedziała cicho,
- Kochanie jak będziesz widzieć, że już mam dość to zabierzesz mi kieliszek i po kłopocie.
- To ja też tam będę ? - zapytała. Nie była zadowolona z tego, że będzie musiała przebywać w towarzystwie pijanych mężczyzn.
- Oczywiście. Myślałaś, że nie ? - zaśmiał się. - A przy okazji..- zaczął niepewnie. - Mogę już zabrać Max'a ?- zapytał niepewnie.
- Co ?!
- Chciałbym go zabrać przed imprezą i trochę z nim pobyć.
- Wykluczone..- odparła bez namysłu.
- Proszę..- powiedział swoim aksamitnym głosem.
- No dobrze..- odparła po chwili.
- Zobaczysz słońce.. Włos z głowy mu nie spadnie..- ukazał rząd śnieżnobiałych zębów.
- On nie ma włosów. - odparła. A po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.
         Tak jak obiecał zabrał Max'a ze sobą. Po drodze do domu wstąpił do sklepu po jedzenie i trunki potrzebne na imprezę. Nie kupował zbyt dużo alkoholu, gdyż wiedział, że prawie wszyscy przyniosą jakieś procenty. Po dwóch godzinach z uśmiechem na twarzy witał swojego pierwszego gościa. 
- Witaj Robert, a ty bez Ani ? - zapytał zdziwiony.
- Wyjechała na zawody. - uśmiechnął się i wręczył butelkę wódki.- A to jest pewnie Max. Nawet podobny do ciebie. - wziął go na ręce.
- Nie śmieszne. On jest dokładni taki jak ja. - wypiął dumnie klatkę piersiową.
- Oczy ma Diany.
- Tylko to. 
- I nos i usta.. Jesteś pewien, że to twoje dziecko ?- zażartował.
- Co ty gadasz.. Od razu widać, że Reus Junior.- oburzył się.
- Dobra spokojnie..- zaśmiali się obaj. - Pamiętam jak poznałeś Dianę.- uśmiechnął się.
           „ Marco Reus w Borussii Dortmund ”, „ To już pewne. Gwiazda Borussii Mönchengladbach zmienia barwy klubowe. ” - od dawna można było czytać te tytuły na pierwszych stronach gazet. On przybył do Borussii znając większość składu. Grał tu jego najlepszy przyjaciel, poniekąd to on namówił go na ten transfer. Już na pierwszym treningu zaprzyjaźnił się z Robertem Lewandowskim. Mężczyźni umówili się na wspólny obiad po treningu. W restauracji spotkali Ewę i Dianę. Polak przedstawił swoją rodaczkę i jej towarzyszkę. Marco totalnie zauroczył się młodą Niemką. Przez kilka dni wpadali na siebie na stadionie i nowy piłkarz Dortmundczyków wreszcie odważył się zaprosić ją do kina. Po spotkaniu od razu zadzwonił do swojego przyjaciela z Polski by opowiedzieć relacje z randki.
- Co ci się w niej podoba ? - zapytał Robert upijając łyk piwa.
- Wszystko.
- Co znaczy wszystko ?
- To jak się porusza, jak mówi, jak się uśmiecha, jak układa ręce, co lubi.. Mówić dalej ?
- Nie, za mało czasu. Jesteś za bardzo zakochany żeby coś ominąć. 

- Najlepsza była reakcja Mario.. Jak się dowiedział, że jesteście razem. - zaśmiali się obaj.
- Przez kilka dni nie spałem, bo myślałem, że serio przyjdzie do mnie w nocy z siekierką.
- Ale czekaj jak brzmiały te słowa ?
- „ Pamiętaj jak ją tylko zranisz.. Przyjdę do ciebie z siekierką i będę zmuszony zabić najlepszego przyjaciela..”, a ja mu odpowiedziałem, że mi też by było przykro.- opowiedział i podał przyjacielowi puszkę z piwem. Chwilę później usłyszeli dzwonek do drzwi. - O ile idziesz, że to Diana ? - zaśmiał się.
- Nie uznaję hazardu. - oboje znowu wybuchnęli śmiechem.
- Co wam tak wesoło ? - Do pomieszczenia wszedł Aubameyang.
- Właśnie miałem iść ci otworzyć. - oznajmił Reus.
- Sorry dzwonek mi się wcisnął przez przypadek.
- Wchodzisz tu bez pukania ?- zdziwił się zadowolony napastnik.
- Zawsze. - ukazał rząd białych zębów.
- Przyzwyczaiłem się..- odparł Niemiec.
       Diana zjawiła się kilkanaście minut później kiedy większość gości już była. Usiadła z partnerkami piłkarzy. Oczywiście największą atrakcją był Max.
- Cały Marco.- zaśmiała się Tugba. Była już godzina dwudziesta, więc Diana postanowiła położyć spać synka. Za nią do pokoju wszedł chwiejnym krokiem Niemiec.
- Idź do dziewczyn. Ja go uśpię.- uśmiechnął się i chciał zabrać chłopca z rąk matki.
- Nie, Marco.. Jesteś pijany.- odpowiedziała cicho.
- Może masz rację..Nie najlepszy pomysł jeszcze mu krzywdę zrobię. - podrapał się po głowie.
- Nie pij już więcej.- poprosiła z troską. Nie odpowiedział jej tylko pocałował ją w czoło i wyszedł. Westchnęła głośno i zaczęła nucić ulubioną kołysankę.


              






_______________
Znowu wielka MASAKRA. Może nie nadaję się do pisania.. Wiem,  że ten mecz był na stadionie w Moguncji,  ale na potrzeby opowiadania jest na Signal. No cóż zostawiam do waszej oceny..

Musiałam to dodać :D <3 Auba hahah ♥

sobota, 4 lipca 2015

ROZDZIAŁ XXI

„ Ludzie nie zdradzają tych, których naprawdę kochają. ”



                       Jadąc do szpitala Marco cały czas trzymał Dianę za rękę. Próbował ją uspokoić, ale wiadome jak to jest z kobietami w ciąży. Gdy tylko dojechali na miejsce ruszyli w kierunku drzwi. 
- Lekarza ! Moja żona rodzi ! - krzyczał na cały korytarz. Byli w prywatniej klinice, dlatego od razu mieli do dyspozycji najlepszych specjalistów w kraju. 
- Panie Reus, chce pan być obecny na sali? - zapytała pielęgniarka z długimi blond włosami. Mężczyzna spojrzał na swoją partnerkę, a ta lekko skinęła głową.
- Oczywiście.- uśmiechnął się nadal patrząc na Dianę.
                     Po kilku ciężkich godzinach na świat przyszedł Max Reus. Szczęśliwy tata od razu zrobił sobie zdjęcie z synkiem i udostępnił na wszystkich portalach społecznościowych, na których miał konto. W ciągu paru sekund przychodziły szczere gratulacje z całego świata. Stał z tak zwanym „ bananem na twarzy ” kiedy zadzwonił jego telefon. Okazało się, że ma kilkanaście nieodebranych połączeń od Kuby.
- Co ty sobie wyobrażasz ?- usłyszał w słuchawce. - Czemu nie odbierasz ? Gdzie jest Diana ? - zaczął zasypywać go pytaniami. 
- Mam syna..- wyszeptał.- Słyszysz ? Mam syna ! - powiedział coraz bardziej pewnie.
- Urodziła ? Zaraz będziemy.- zakończył rozmowę. 
                   Błaszczykowscy pojawili się niedługo potem. Weszli do sali, w której odpoczywała młoda mama. Piłkarz reprezentacji Niemiec siedział na krześle obok z dzieckiem na rękach.
- Cześć Marco. - przywitała się szeptem Agata. - Widzę, że zasnęła.
- Biedna.. Tyle się wycierpiała.- spojrzał ze współczuciem. - Mówiła wam imię ? - zapytał z nadzieją.
- Max. - uśmiechnęła się Diana, która przed chwilą się wybudziła.
- Jak się czuje młoda mama ? - do sali wparował Mario Götze. 
- Mario.. - wyszeptała Niemka. 
- Co ty tutaj robisz ? - warknął ojciec dziecka. - Wracaj sobie do Monachium!.- Gdy Diana wyjechała do Londynu Mario także postanowił zmienić miejsce zamieszkania. Nie spodobało się to nikomu, gdyż z dnia na dzień odszedł do jednego z największych rywali Borussii Dortmund.
- Marco uspokój się.- poklepał go po ramieniu Kuba. - Chodź coś zjeść, na pewno jesteś głodny. 
Blondyn niechętnie przystał na tą propozycję, oddał synka małżonce, a po chwili już ich nie było. 
- Jak się czujesz ? - ponowił pytanie nowy piłkarz Bayernu Monachium.
- Dobrze. - odparła. 
- Razem z Kubą przyszykowaliśmy wam pokój. - wtrąciła się Agata.
- Nie trzeba było.. Nie mogę wam cały czas siedzieć na głowie. Szukałam ostatnio mieszkania..- nie dokończyła.
- Nie chcę słyszeć o żadnym mieszkaniu. - zaprotestowała. - Zostajesz u nas i koniec. 


~ Kilka dni później. ~ 


               Wreszcie po kilku dniach Diana została wypisana ze szpitala. Po dziecko i żonę przyjechał Marco, który nie mógł się już doczekać.
- Odwróć się. Chce się przebrać. - oznajmiła. 
- Przecież nie raz cię już widziałem. - zaprotestował oburzony.
- Odwróć się.- warknęła. Chcąc nie chcąc musiał się odwrócić. Jednak jak na sprytnego mężczyznę przystało, podglądał przez lusterko na ścianie. - Zboczeniec. - zaśmiała się i powiedziała, gdy tylko się odwróciła.
- Przypominam, że jesteś moją żoną.
- Jeszcze..- zawahała się.
- Wrócimy do tej rozmowy.- oznajmił i otworzył jej drzwi. Resztę drogi przejechali w milczeniu. Piłkarz odwiózł swoją rodzinę do domu Błaszczykowskich.
- Napijecie się czegoś?- zapytała serdecznie Agata.
- Nie.. Ja już i tak idę.- powiedział Marco.
- Faktycznie, zaraz trening.- zamyślił się Kuba. Reprezentant Niemiec uśmiechnął się sztucznie i wyszedł.
- Co mu jest ? Przecież cieszył się jak po nich jechał.- zapytała po cichu Agata.
- Wiesz.. Chyba go boli to, że nie zabierze ich do siebie. - stwierdził Kuba.
- Musimy coś zrobić żeby się pogodzili.
- Nie wtrącajmy się lepiej. - rzekł. - Diana może nam tego nie wybaczyć i wyjechać na stałe.
- Jak chcesz to się nie wtrącaj.. Ja im pomogę. - uśmiechnęła się sama do siebie.
- Czemu się chowacie w kuchni? - zapytała znienacka Diana.
- Idziesz jutro ze mną na mecz ? - zignorowała pytanie Polka.
- Dawno nie byłam..- zamyśliła się.
- To trzeba to nadrobić.- klasnęła w dłonie starsza z kobiet.
- Masz rację.
          Kuba chwile później pojechał trenować przed jutrzejszym meczem. Najmłodszy w rodzinie Reus'ów spał spokojnie w pokoju urządzonym specjalnie dla niego, a kobiety mogły wreszcie porozmawiać.


_______________
Czekam na waszą opinie.. :/ Nudny wiem, ale rozkręcam się...:D Następny będzie lepszy..:)