„ Ranimy się, kłócimy i krzyczymy czasem głośniej niż
jest to potrzebne, ale gdzieś między to wplatamy
miłość i wiarę w to, że każdy dzień jest kolejną cegiełką umacniającą mur,
który nazywamy naszym wspólnym życiem. ”
Miłość jest kombinacją podziwu, szacunku i namiętności. Jeśli żywe jest choć jedno z tych uczuć, to nie ma co robić szumu. Jeśli dwa, to może nie jest to mistrzostwo świata, ale blisko. A jeśli wszystkie trzy , to śmierć jest już nie potrzebna: trafiłeś do nieba za życia.
Pierwszy stycznia, godzina dwunasta. Dwudziestolatka otwiera delikatnie oczy i nie może uwierzyć w to co stało się w nocy. Poczuła się fatalnie pomimo , że bardzo tego chciała. Tęskniła za Marco, za jego czułym dotykiem. Tylko w jego ramionach czuła się najlepiej. Zerknęła na śpiącego blondyna i próbowała wyswobodzić się z uścisku mężczyzny jednocześnie starając się go nie obudzić. Udało jej się to, a po chwili schodziła już po schodach prowadzących na recepcję. Oddała klucz, który w prawdzie nie był jej potrzebny, i już miała wyjść szukać Mario, gdy recepcjonistka ją zatrzymała.
- Pani Reus..- usłyszała cichy, zachrypnięty głos blondynki. - Jeśli chciałaby pani, mogłabym dać zapasowy klucz do pokoju. - uśmiechnęła się.
- Och.. Oczywiście. Dziękuję bardzo. - odebrała klucz od dziewczyny i już szła na górę, gdy nagle usłyszała krzyki. Zaciekawiona i jednocześnie zaniepokojona wróciła w poprzednie miejsce i zobaczyła jak mężczyzna w średnim wieku nerwowo kłóci się z młodą recepcjonistką. Nie wyglądało to na sprzeczkę klienta z pracodawcą. Niemka stała tak obserwując całą sytuację, ale jak tylko zobaczyła, że mężczyzna uderzył kobietę postanowiła wkroczyć.
- Co pan robi ? - zapytała oburzona i popchnęła mężczyznę. Zawsze była odważna i nie bała się kogoś uderzyć. Taki miała charakter: na ogół miła, pogodna dziewczyna, ale gdy widzi czyjeś cierpienie, albo przemoc nad słabszymi, nie zastanawia się długo, by wkroczyć.
- Niech się pani nie wtrąca. - powiedział zdenerwowany.
- Proszę stąd wyjść, bo zadzwonię na policję. - oznajmiła i wyciągnęła telefon z torebki. Mężczyzna wyrwał jej urządzenie z ręki i rzucił na ziemię.
- Słuchaj smarkulo, nie będziesz mi rozkazywała, a tym bardziej straszyła. - przycisnął ją do ściany i zaczął podduszać. Brunetka od razu przypomniała sobie jak Marco uczył ją samoobrony i od razu zastosowała to na napastniku. Facet przez następne kilka minut zwijał się z bólu, w międzyczasie kobiety zadzwoniły na policję.
- Dziękuję.
- Drobiazg. Chodź opatrzymy to. - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Gdyby nie pani..- nie skończyła.
- Tylko nie pani... Diana jestem. - podała jej rękę.
- Patrycja.
- Masz ciekawy akcent. Skąd jesteś?
- Z Polski.
Kobiety rozmawiały chwilę, a potem Diana poszła się przebrać. Nadal nie wiedziała o co chodziło temu mężczyźnie. Dlaczego się tak zachowywał ? Na pewno nie chodziło tu o zły pokój, bo o taką błahostkę ?
Po porannej toalecie Niemka przebrała się i postanowiła poszukać Mario. Dobrze wiedziała, że młody piłkarz lubi zaszaleć. Znalazła go śpiącego w klubie. Uśmiechnęła się sama do siebie i postanowiła obudzić chłopaka.
- Mario obudź się.. - delikatnie szarpnęła ramieniem pijanego Niemca.
- Jeszcze chwila mamo.- wymruczał.
- Mario obiad. - krzyknęła.
- Co ? Co na obiad. - zapytał, a dziewczyna wybuchła śmiechem. - Fajnie, że się ze mnie śmiejesz. -powiedział obrażony.
- Och.. Wybacz, że uraziłam twoją męską dumę.
- Jaki obiad ? - do rozmowy wtrącił się zaspany i skacowany Piszczek.
- Nie zrozumiesz..- uśmiechnęła się Diana.
- Chłopaki wyglądacie wspaniale.- zakpił Marco, który przyszedł do klubu po tym jak obudził się sam w łóżku. Liczył na to, że Niemka obudzi się później niż on.
- Marco kochanie, tak się cieszę, że jesteś.. Miałem taki okropny sen. - poskarżył się najmłodszy.
- A widzisz młody, ja akurat miałem piękny sen..- rozmarzył się. - Piękna dziewczyna, cudowna noc..- nie dokończył.
- Dobra, dobra.. skończ.- zaśmiał się Łukasz.
- Gdzie Ewa i Agata ? - dziewczyna zignorowała zachowanie męża.
- Ewa wracała z tobą do hotelu.- oznajmił Polak.
- Uuu.. ktoś tu za dużo wypił i nic nie pamięta. - zakpił zadowolony Mario.
- Zamknij się Götze. - warknęła na niego.
- Po nazwisku, Reus ? - podniósł prawą brew.
Dziewczyna nie wytrzymała tego i wyszła. Sama nie wie dlaczego uniosła się tak na Mario, po prostu czasami strasznie ją denerwuje. Szła zamyślona na plażę. Usiadła na piasku i biła się z myślami.
- Dlaczego rano uciekłaś ? - usłyszała męski, zachrypnięty głos.
- Nie uciekłam. - stwierdziła.
Chwile siedzieli w ciszy.
- Powiedz coś.- bąknął nagle. Podniosła na niego swoje smutne oczy.
- Co byś chciał usłyszeć ? - zapytała szeptem.
- Że też mnie kochasz, że wszystko będzie dobrze i mi wybaczysz. - cicho westchnął.
- O czym myślałeś, kiedy byłeś z nią ? Co czułeś ? Satysfakcję ? Pomyślałeś wtedy o mnie ? O tym, jak będę się czuć ? Jak każdej nocy będę myślała, że ona przez ten cały czas trzymała w ramionach moje całe życie, że dotykała ciała, które ja tak pokochałam i patrzyła w oczy, których nigdy nie zapomnę. - schowała twarz w dłoniach.
- Kocham cię. - powiedział,
- Miłość polega na wierności i zaufaniu, wiesz ? - warknęła zapłakana.
- Robię, co w mojej mocy, żeby nie dać ci powodów do zazdrości, ale podoba mi się twoja zachłanność. Chcę żebyś o mnie walczyła. Chcę, żeby ci na mnie zależało. Chcę, żebyś szalała na moim punkcie. Zachłanność bez zaufania jest jednak piekłem. Jeśli mi nie ufasz, to nie mamy nic.
- Zaufanie działa w dwie strony. - odparła.
- Diana..Spróbujmy znowu. Naprawmy to.. - popatrzył na nią.
- Tego nie da się naprawić. - oznajmiła i ruszyła w stronę hotelu. Mężczyzna tylko odprowadzał ją wzrokiem i ze złości uderzył pięścią w piasek.
_____________________________________
Witajcie ! :D
Na początku chciałabym wam podziękować za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Myślałam, że nikt nie będzie chciał tego czytać, a tym bardziej skomentować, bo dawno nie dodałam tu żadnego rozdziału.
Dzisiaj grają nasze pszczółki ! :D Mam nadzieję, że wygrają ! Muszą ! :D HEJA BVB ! ♥
Pozdrawiam. ♥
Po porannej toalecie Niemka przebrała się i postanowiła poszukać Mario. Dobrze wiedziała, że młody piłkarz lubi zaszaleć. Znalazła go śpiącego w klubie. Uśmiechnęła się sama do siebie i postanowiła obudzić chłopaka.
- Mario obudź się.. - delikatnie szarpnęła ramieniem pijanego Niemca.
- Jeszcze chwila mamo.- wymruczał.
- Mario obiad. - krzyknęła.
- Co ? Co na obiad. - zapytał, a dziewczyna wybuchła śmiechem. - Fajnie, że się ze mnie śmiejesz. -powiedział obrażony.
- Och.. Wybacz, że uraziłam twoją męską dumę.
- Jaki obiad ? - do rozmowy wtrącił się zaspany i skacowany Piszczek.
- Nie zrozumiesz..- uśmiechnęła się Diana.
- Chłopaki wyglądacie wspaniale.- zakpił Marco, który przyszedł do klubu po tym jak obudził się sam w łóżku. Liczył na to, że Niemka obudzi się później niż on.
- Marco kochanie, tak się cieszę, że jesteś.. Miałem taki okropny sen. - poskarżył się najmłodszy.
- A widzisz młody, ja akurat miałem piękny sen..- rozmarzył się. - Piękna dziewczyna, cudowna noc..- nie dokończył.
- Dobra, dobra.. skończ.- zaśmiał się Łukasz.
- Gdzie Ewa i Agata ? - dziewczyna zignorowała zachowanie męża.
- Ewa wracała z tobą do hotelu.- oznajmił Polak.
- Uuu.. ktoś tu za dużo wypił i nic nie pamięta. - zakpił zadowolony Mario.
- Zamknij się Götze. - warknęła na niego.
- Po nazwisku, Reus ? - podniósł prawą brew.
Dziewczyna nie wytrzymała tego i wyszła. Sama nie wie dlaczego uniosła się tak na Mario, po prostu czasami strasznie ją denerwuje. Szła zamyślona na plażę. Usiadła na piasku i biła się z myślami.
- Dlaczego rano uciekłaś ? - usłyszała męski, zachrypnięty głos.
- Nie uciekłam. - stwierdziła.
Chwile siedzieli w ciszy.
- Powiedz coś.- bąknął nagle. Podniosła na niego swoje smutne oczy.
- Co byś chciał usłyszeć ? - zapytała szeptem.
- Że też mnie kochasz, że wszystko będzie dobrze i mi wybaczysz. - cicho westchnął.
- O czym myślałeś, kiedy byłeś z nią ? Co czułeś ? Satysfakcję ? Pomyślałeś wtedy o mnie ? O tym, jak będę się czuć ? Jak każdej nocy będę myślała, że ona przez ten cały czas trzymała w ramionach moje całe życie, że dotykała ciała, które ja tak pokochałam i patrzyła w oczy, których nigdy nie zapomnę. - schowała twarz w dłoniach.
- Kocham cię. - powiedział,
- Miłość polega na wierności i zaufaniu, wiesz ? - warknęła zapłakana.
- Robię, co w mojej mocy, żeby nie dać ci powodów do zazdrości, ale podoba mi się twoja zachłanność. Chcę żebyś o mnie walczyła. Chcę, żeby ci na mnie zależało. Chcę, żebyś szalała na moim punkcie. Zachłanność bez zaufania jest jednak piekłem. Jeśli mi nie ufasz, to nie mamy nic.
- Zaufanie działa w dwie strony. - odparła.
- Diana..Spróbujmy znowu. Naprawmy to.. - popatrzył na nią.
- Tego nie da się naprawić. - oznajmiła i ruszyła w stronę hotelu. Mężczyzna tylko odprowadzał ją wzrokiem i ze złości uderzył pięścią w piasek.
_____________________________________
Witajcie ! :D
Na początku chciałabym wam podziękować za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Myślałam, że nikt nie będzie chciał tego czytać, a tym bardziej skomentować, bo dawno nie dodałam tu żadnego rozdziału.
Dzisiaj grają nasze pszczółki ! :D Mam nadzieję, że wygrają ! Muszą ! :D HEJA BVB ! ♥
Pozdrawiam. ♥