niedziela, 26 października 2014

ROZDZIAŁ VIII

„ Nie ma nic gorszego niż stracić szansę
na coś, co mogło zmienić Twoje życie. ”

               

               Zastanawialiście się kiedyś ile razy można zawieść się na jednej osobie ? Okazuje, się że bardzo dużo. Niewyobrażalna ilość kłamstw, oszustw, krętactw jest czasami nie do zniesienia, ale najtrudniej jest wybaczyć, ważnej dla nas osobie, coś najgorszego: Zdradę. Ale nie taką przyjacielską, ona boli w inny sposób. Mowa o zdradzie małżeńskiej. Ten ból, gorycz... i poczucie winy. Wybaczyć zdradę to nie sztuka, bo ją da się wybaczyć, ale zapomnieć się nie da. Nigdy nie zapomina się czegoś takiego. To zostaje na całe życie.    
              Nie znalazła go ani w salonie, ani w kuchni, udała się na górę, ale gdy była coraz bliżej sypialni zaczęła obawiać się tego co tam zastanie. Może Angelina tu już mieszka, może jakaś inna panienka ?. 
         Otworzyła delikatnie drzwi i na chwile jej serce zamarło. Był sam. Odetchnęła głęboko z ulgą. Podeszła cicho do niego i od razu się odsunęła. Czuła niesamowity smród alkoholu. Czyli co ? Zamiast chodzić na treningi to pije całymi dniami i nie wiadomo co jeszcze robi. Przełamała się i podeszła do jego łóżka lekko nim potrząsając.
- Marco...- wypowiedziała cicho, ale nie widząc reakcji ze strony małżonka zaczęła coraz głośniej.- Marco, obudź się !.- Na tą komendę mężczyzna otworzył szeroko oczy.
- Diana ? - zapytał lekko przebudzony. - Co ty tu robisz ? 
- To nie jest istotne teraz. Czemu lekceważysz treningi ? - nie odpowiedziała mu, nie było czasu na bezsensowną pogawędkę.
- Ale ślicznie wyglądasz. - podszedł do niej i próbował ją pocałować, ale ona pomimo tego, ze bardzo tego chciała musiała go odepchnąć dając mu w twarz. -Za co to ? - zapytał gładząc swój czerwony policzek.
- Pytałam, czemu nie chodzisz na treningi? Przecież piłka jest dla ciebie najważniejsza. - po raz kolejny zlekceważyła jego pytanie.
- Była najważniejsza. - odpowiedział chłodno. - A wiesz co teraz jest dla mnie najważniejsze ? Nie wiesz ? To ci powiem. Angelina jest teraz dla mnie najważniejsza. - powiedział z chytrym uśmieszkiem i chwycił za pełny kieliszek leżący na komodzie. 
- Następnym razem jak będziesz chciał okłamać trenera, nie wciągaj mnie w to ! - syknęła i zanim wyszła dodała jeszcze - Dobrze, że układasz sobie życie z Angelina.. Przynajmniej nie będziesz robił problemów przy rozwodzie. - te słowa trudno przechodziły jej przez usta, ale musiała tak powiedzieć. Coś jej  podpowiadało, że musi to powiedzieć. Nie wiedziała czy rozum, czy serce. 
- A co u Mario ? Zwiedziłaś już jego sypialnie ? - zapytał kpiąco. 
- Ja w przeciwieństwie do ciebie, nie zdradziłam cię. 
- Myśli, że uwierzę ? Pewnie pieprzył cię jeszcze jak byłaś ze mną ! - wykrzyczał a Dianie w oczach stanęły łzy. Jak ona mogła związać z takim człowiekiem ? Jak mogła w nim zobaczyć swoją drugą połówkę ? Prawdziwą miłość. Jak ? Na te pytania ona sama nie znała odpowiedzi, ale pomimo tego jak się teraz zachowuje kocha go. Nadal go kocha ponad życie. 
- Nienawidzę cię ! Jesteś zwykłym dupkiem Reus ! - wykrzyczała i wybiegła jak najszybciej z jego mieszkania. 
          Wsiadła do samochodu i zaczęła płakać. Miała tego wszystkiego dość. Marzyła o chwili odpoczynku. Miała być silna ? Jeszcze rano uważała, że da radę; teraz jest innego zdania. Żeby o tym nie myśleć pojechała po Mario, który jeszcze był na treningu. 
          Gdy dojechała na miejsce chłopaki już skończyli trening i schodzili do szatni się przebrać. Wyszła z samochodu i oparła się o jego maskę. Po kilkunastu minutach zobaczyła sylwetkę Mario. 
- To co jedziemy do tego kina ? - zapytał witając się z nią pocałunkiem w policzek. Wiedział gdzie była jego przyjaciółka, ale widząc jej minę i trochę rozmazanego tuszu, którego nie udało jej się zmyć, postanowił nic nie mówić. 
- A możemy obejrzeć sobie coś w domu ? - odpowiedziała pytaniem unikając za wszelką cenę kontaktu wzrokowego z piłkarzem.
- No pewnie. Wsiadaj ja poprowadzę. - ucałował ją w głowę i otworzył jej drzwi od strony pasażera.
          Jechali w ciszy. Niemka była mu bardzo wdzięczna za to, że nie pytał o nic, że nie próbował ją pocieszać. Po prostu był i wiedział co przechodzi, wiedział jaka jest wrażliwa, i że wie  kiedy chce być sama dlatego nigdy jej nie zostawia, ale siedzi po cichu jakby na prawdę go nie było. Zdjęła buty w przed pokoju i szybko udała się do swojego pokoju. Przebrała się w starą koszulkę Mario, spodnie dresowe i starą szarą bluzę, którą kiedyś zostawił tam Marco. Włosy spięła w luźnego, niedbałego koka i zeszła na dół, gdzie młody Niemiec przygotowywał popcorn i wybierał film. Nie wstydziła się przy nim wyglądać jak „ potwór ” wiedziała, że on ją rozumie. Że nie będzie jej tego wypominał. Ona myślała, że on uważa, że brakuje jej uroku, ale nic nie komentuje, w rzeczywistości było zupełnie inaczej. On ją kochał taką jaka jest. Kochał ją taką jak teraz i wtedy gdy wyglądała jak modelka. 
         Gdy popcorn był gotowy zasiedli na kanapie i oglądali film. Mario wybrał komedie, aby ją trochę rozśmieszyć i po pierwszych pięciu minutach seansu, Niemka płakała ze śmiechu. Piłkarz postanowił trochę urozmaicić wieczór i przyniósł dwie butelki czerwonego wina. 
        Czas leciał bardzo szybko po trzech filmach przyjaciele nie myśleli już na trzeźwo, a wszystko przez alkohol. 
- Nie, ja nie chce iść spać. - oznajmiła po próbie piłkarza, który kazał jej iść się położyć. 
- Diana. - próbował ją przekonać. Mario nie wypił tyle ile jego przyjaciółka, bo wypił tylko dwie lampki wina. Nie zdążył się upić, bo wolał ją pilnować, a po pijaku nie wyszło by mu to. 
- Czemu mnie nikt nie kocha ? - żaliła się Niemka.
- Nie mów tak, ja cię kocham. 
- Ale ty mnie kochasz jak przyjaciółkę..
- Nie prawda - po tych słowach jak najszybciej zbliżył się do brunetki i pocałował ją. Ona nie protestowała i odwzajemniała to, ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Mario najpierw zdjął jej bluzę i koszulkę. Swoje kroki kierowali do sypialni mężczyzny. Ułożył ją delikatnie na łóżku i popatrzył w oczy.
- Jesteś tego pewna ? - zapytał troskliwie. 
- Tak. Chcę tego - uśmiechnęła się do niego i zdjęła jego koszulę. 
       Po wszystkim zadowoleni i zmęczeni opadli na łóżko. Diana zasnęła od razu, Mario jednak nie był taki szybki. Wiedział, że to wydarzenie dużo zmieni w ich życiu. Bał się, że po tym wszystkim Diana odejdzie i będzie próbowała zapomnieć. A dla niego to była najwspanialsza noc w życiu. On tego nigdy nie zapomni.

________________________________________
Witam !
Podoba się rozdział ? :) 

Powiem wam, że będzie duuużo namieszane ! :D 
Czekam na wasze opinie ! <3
Pozdrawiam. ;* ♥

<3 ;)


niedziela, 19 października 2014

ROZDZIAŁ VII

„ Twój ostatni błąd,
 jest Twoim najlepszym nauczycielem. 


                     
                 
    - No wiesz... Nie ma nic za darmo.. - uśmiechnął się i palcem wskazał na swój policzek. Diana ucałowała Niemca i poszła ubrać się w coś wygodniejszego.
                 Czarne klasyczne szpilki do czarnej bluzki i żółta neonowa, rozkloszowana spódniczka. - Tak prezentowała się Diana wychodząc z łazienki. Jak postanowiła wcześniej, pokaże Marco jaki błąd popełnił. Uznała, że będzie bardziej seksowniejsza niż Angelina.  
                 Schodząc po schodach zauważyła, że Mario już dawno jest gotowy i zniecierpliwiony czeka na nią, był ustawiony plecami do niej dlatego nie widział jej stylizacji.
- Ile można ? - zapytał i odwrócił się. - A ty co się tak wystroiłaś co ? Nie będę cię dźwigał jak nogi cię rozbolą.- zażartował sobie.
- Nie będzie takiej potrzeby kochany. - uśmiechnęła się i zabrała, swoją ulubioną torebkę, z fotela.
- Idziemy dzisiaj do kina ? - zapytał otwierając dziewczynie drzwi od swojego samochodu. 
- Pewnie, ale na co ?.
- O to się pomartwimy później. 
             Droga zajęła im ponad dziesięć minut. Zadowoleni ruszyli w kierunku ośrodka treningowego. Jak się okazało byli ostatni, spóźnieni o całe dwadzieścia minut. Dało się zauważyć na odległość, że trener Jürgen Klopp nie jest zbyt zadowolony z tego powodu, ale gdy tylko zobaczył Dianę złość minęła błyskawicznie. Nie widział jej od dnia wypadku.
- Trenerze przepraszam za spóźnienie, ale.. - zaczął tłumaczyć się młody Niemiec. 
- Dobrze, dobrze.. nie musisz się wysilać z twoimi wymówkami.. Przecież dobrze wiem, że zaspałeś. - przerwał mu. Nie od dziś Klopp wie, że Mario jest strasznym śpiochem, a jego tłumaczenia doprowadzały go do zawrotu głowy. - Diana kochana.. Dawno się nie widzieliśmy. 
- No trzeba to nadrobić trenerze. - uśmiechnęła się promiennie.
- Świetnie wyglądasz.. Jak tam u Marco ? Lepiej się czuje ? - zapytał z troską.
- A co go nie ma na treningu ? - zapytała zdziwiona, ale widząc minę trenera zaczęła kłamać. - A no tak przecież on chory jest.. Zapomniałam. 
- Diana.. ? Pokłóciliście się ? Przecież mówił ostatnio, że jest dobrze, że staracie się o dziecko. - zaczął niepewnie.
- Jest dobrze naprawdę.. Tylko tyle rzeczy na głowie, że zapomniałam, że siedzi biedny w domu. - znowu skłamała. Ale nie dawało jej to spokoju. Czemu on nie chodzi na treningi ?, czemu kłamie, że są razem, że nic się nie stało ? I jeszcze to dziecko.. Wie dobrze, że Marco chciał mieć potomka, ale ona nie była jeszcze gotowa..

                     Ona w czarnej sukience Tally Weijl do tego różowa marynarka i wysokie czarne szpilki.
                                     On w drogi, czarny  garnitur szyty na miarę.
                      Razem w eleganckiej restauracji. Popijając najlepsze czerwone wino i jedząc najlepsze dania w całym Dortmundzie. Rozmawiając , śmiejąc się. Szczęśliwe małżeństwo. Ale ta kolacja nie była bezinteresowna. Mężczyzna miał pewne plany. Już od dawna myślał o dziecku, ale nie chciał naciskać na swoją żonę. Dzisiaj uznał, że to będzie najlepszy moment.
- Musimy  porozmawiać.. - zaczął.
- Mam się bać ? - zaśmiała się.
- Diana.. Co byś powiedziała na małego Reus' a ? - zapytał nie pewnie. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Mówisz poważnie ? 
- Jak najbardziej. - uśmiechnął się. 
- Och... Zaskoczyłeś mnie.. - przełknęła głośno ślinę i upiła łyk wina.
- Jeżeli chcesz, możemy poczekać.. 
- Nie, nie.. Znaczy no dobrze.. Fajnie byłoby mieć takiego małego piłkarza.- powiedziała już zdecydowana.
- No to co.. zaczynamy od dziś ? - poruszył zabawnie brwiami na co dziewczyna wybuchła śmiechem. 

- Zboczeniec..- uderzyła go lekko w ramię.
- Już od razu zboczeniec.. Chce po prostu jak najszybciej dotknąć cię tam.. i pocałować cię tam.. - tym razem oboje wybuchli śmiechem. 
- Przestań głupku. - przerwała mu, gdy próbował wymieniać znowu.
- To co jedziemy do domu ? - zapytał opanowując śmiech.
- Możemy, ale nie po to poco byś chciał. - pokazała mu język.
- Wiem, że masz fajny język, ale nie musisz się nim tak chwalić. Jeszcze komuś się spodoba i co będzie ?.
- Płać idioto i nie gadaj więcej..
   
- Poinformował pana jakoś o chorobie ? - zapytała ciekawa.
- No tak, przecież dzwonił... Diana co się dzieje ? - mężczyzna nie rozumiał zachowania kobiety. Nigdy się tak nie zachowywała.
- Muszę już iść, miło było pana znowu zobaczyć. - pożegnała się jak najszybciej i pobiegła do Mario.
- Mario daj kluczyki muszę coś załatwić. - powiedziała pośpiesznie.
- Trzymaj i pozdrów go - rzucił jej chciany przedmiot, dobrze wiedział, gdzie zamierza jechać. Nie był z tego zadowolony. Wiedział, że jak Marco zacznie ją przepraszać i kokietować ona mu uwierzy, bo przecież tak bardzo go kocha. A on ? On wierzy w to, że będą razem. On wierzy, że ona czuje to samo.
          Gdy tylko dojechała do.. No właśnie gdzie ? Do własnego domu ? To już nie jest jej dom. A więc gdy tylko dojechała pod dom Marco, jak najszybciej wyszła z samochodu i wparowała do jego domu. Nie znalazła go ani w salonie, ani w kuchni, udała się na górę, ale gdy była coraz bliżej sypialni zaczęła obawiać się tego co tam zastanie. Może Angelina tu już mieszka, może jakaś inna panienka ?. Otworzyła delikatnie drzwi i...


_______________________________________________
Jestem..
Z nie za fajnym humorkiem, bo nasza Borussia znowu przegrała..
Ale ja i tak wierzę, że podniesie się z tego ! <3 Heja BVB <3
Co do rozdziału to mi się nie podoba.. :(
A co wy sądzicie ?
Pozdrawiam. ♥ 

wtorek, 14 października 2014

ROZDZIAŁ VI

 „ Jeśli upadnę nie ciesz się moją klęską,
szybko się pozbieram,
odniosę zwycięstwo !  ”





               Smutna dziewczyna na ziemi siedziała, tylko muzyka jej płacz zagłuszała, jeszcze przed chwilą uśmiech uroczy, a teraz zaciśnięte usta i zamknięte oczy, znak życia tylko łzy dają, które płyną po policzkach i nie przestają... 
                   Jeszcze przed chwilą tryskała energią, a teraz siedzi w swoim pokoju z paczką chusteczek i wypłakuje smutki w poduszkę. Nie miała siły pójść do Łukasza „ na piwo ” , nie miała ochoty się z kimś widzieć, szczególnie z Marco i Angeliną, ale była tylko jedna osoba, którą wpuściła do pokoju. Mario. To on był zawsze przy niej, to on opiekował się nią, gdy miała jakieś problemy; to on zawsze pamiętał o jej urodzinach, imieninach. To on pierwszy pogratulował jej zdanego prawa jazdy; to on znał jej wszystkie sekrety, wady, ale mimo to cały czas był przy niej. On kochał ją prawdziwie, jak mężczyzna kocha kobietę, ale ona kochała go na swój sposób, kochała go tak, jak kocha się swojego najlepszego przyjaciela.
           Głaskał ją po włosach, próbując uspokoić. Było to bardzo trudne, ale jemu to nie przeszkadzało wiedział co ma zrobić, bo przecież zna ją jak mało kto.
- A pamiętasz jak byliśmy na imprezie urodzinowej Moritz'a ? - zapytał uśmiechając się. Jego szczęście wydało się większe, gdy tylko zobaczył uśmiech na twarzy Diany.
- Jak mogłabym zapomnieć ?. 
                    
                    Zniecierpliwiony chłopak czekał na swoją przyjaciółkę, która już od godziny wybierała odpowiedni strój na imprezę urodzinową Leitner'a. Z uśmiechem na twarzy krzyczał swoje ulubione zdanie, które zawsze wypowiadał, gdy gdzieś razem wychodzili. 
- Spóźnimy się; znowu; przez ciebie !. - zaśmiał się. 
- O przepraszam bardzo, przez ciebie się ostatnio spóźniliśmy, bo przecież musiałeś godzinę układać włosy ! - powiedziała, gestykulując rękami  wychodząc z łazienki. 
- A kto mi tą fryzurę cały czas niszczył ? - zapytał z udawaną złością.
- No bo wyglądałeś beznadziejnie ! - przewróciła oczami i  pokazała mu język. 
                Po krótkiej wymianie zdań , wreszcie ruszyli w stronę domu młodego Niemca. Jeszcze w samochodzie Diana oznajmiła swojemu przyjacielowi, że nie będzie go wynosiła, gdy ten będzie „ zalany w trzy dupy ”. Z uśmiechem na ustach weszli do chyba najgłośniejszego domu w Dortmundzie. Byli już trochę spóźnieni i jak się okazało przyszli ostatni, ale nikomu to nie przeszkadzało. Diana usiadła przy stoliku, gdzie siedziały partnerki piłkarzy, a Mario zajął miejsce przed telewizorem z chłopakami, którzy od razu podali mu „ napój Bogów ”, jak to w zwyczaju mieli nazywać piwo. 
- Nie wiem czy władze Borussii dobrze zrobiły kupując tego całego Reus'a z Mönchengladbach. - oznajmiła Agata. 
- Czemu tak uważasz ? Może dobrze mu pójdzie... W sumie dobrze sobie radził w Galdbach. - obruszył się Błaszczykowski.
- Aguś.. Ja znam go z reprezentacji i wiem, że dobrze gra i dobrze się z nim dogaduję.. - odparł Mario.
- Zobaczymy.. Wspomnicie moje słowa.- stawiała na swoim blondynka.
- Dianuuuuś.. - zawołał Götze, który aktualnie grał w Fifę z Hummels'em.- Prowadzisz dzisiaj bo ja już wypiłem.- uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
- Zapomnij.. Ja też już piłam. - zaśmiała się. 
- No to mamy problem.. - spojrzał kątem oka na swoją przyjaciółkę. - Zamówi się taksówkę. - machnął ręką.
- Ale nie pij więcej... Bo już ci się język plącze.. 
     Reszta czasu minęła w bardzo przyjemnej atmosferze i tak jak się dziewczyna spodziewała Mario nie będzie w stanie trzeźwości, ale nie wiedziała, że będzie robił, aż takie problemy. 
- Diana no chodź na nogach !..- krzyczał młody Niemiec. 
- No dobra chodźmy, ale siedź już cicho.. Jest trzecia w nocy, normalni ludzie już śpią. - zaśmiała się i zabrała go pod ramię. Szli parkiem by jak najmniej osób ich usłyszało, bo mężczyzna za nic w świecie nie chciał być cicho.
- Pokas jak se krecis, jak sym ciaem necis..- „ śpiewał ” jak najgłośniej.
- Skąd znasz takie piosenki ? - Diana w pewnym momencie nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem.
- Kuba i Łukasz nauczyli mnie polskich piosenek. - wypiął dumnie pierś. 
- No nieźle... - zaśmiała się, ale po chwili nie było jej do śmiechu.- Cicho ! Götze cicho siedź ! - upomniała go gdy znowu zaczął śpiewać Polskie piosenki, a po okolicy jeździła policja, która została zawiadomiona o tym, że po Dortmundzie chodzi „ jakaś dzicz, która ciągle krzyczy ”. Na nieszczęście Diany, Mario nie chciał być cicho i policja szybko zareagowała. 
               Po nocy spędzonej na izbie wytrzeźwień Mario musiał zapłacić kaucję. Nie było by w tym nic złego, gdyby miał te pieniądze przy sobie... Musieli zadzwonić do Fabiana - starszego brata Mario. Na szczęście Fabian szybko przyjechał i zapłacił. Policja obiecała, że prasa i kibice nie dowiedzą się o tym incydencie. 

- Zamówię pizze.. - oznajmił młody Niemiec. Chwycił za swój telefon i szukał wybranego numeru.
- Mario...- uśmiechnęła się do niego, a on od razu zrozumiał o co jej chodzi.
- No dobra niech będzie Vesuvio.
- Czytasz w myślach. - uśmiechnęła się do niego, pokazując swoje śnieżno białe zęby.
- Ale, żeby nie było następnym razem ja wybieram pizze. - zrobił śmieszną minę co jeszcze bardziej rozśmieszyło dziewczynę. 
- No dobrze..
- Piękny masz uśmiech. - ucałował ją w czoło i zaczął zamawiać pizze. 

        Na drugi dzień, Diana wstała z uśmiechem na ustach. Postanowiła, że nie będzie już płakać i użalać się nad sobą. Bo niby po co ? Marco i tak już dawno o niej zapomniał i jest szczęśliwy z Angeliną. Pomimo tego, że bardzo go kocha nie chce by widział, że sobie nie radzi. 
Ubrała się i postanowiła przygotować śniadanie. Mario nie błyszczy jako kucharz, więc samo się to nie zrobi, a już zwłaszcza on nie zrobi. Po dokładnym „ obczajeniu ” co znajduje się w lodówce, wiedziała już co zrobi: Kanapkę z chleba razowego z serkiem wiejskim i kiełkami rzodkiewki. Wiedziała, że Niemiec uwielbia takie kanapki.
          Gdy wszystko było już gotowe postanowiła obudzić śpiocha, bo dobrze wie, że gdyby tylko mógł spał by całymi dniami. Skoczyła na jego łóżko i włączyła jego „ ulubioną ” piosenkę. Chłopak od razu podskoczył, a Diana zaczęła się śmiać. 
- Chodź na śniadanie. - opanowała śmiech i wstała z łóżka.
- Zrobiłaś śniadanie ? - zdziwił się. - A co to za dobry humorek, co ? - zapytał podejrzanie i zrobił śmieszną minę i dziewczyna znów wybuchła śmiechem.
- Jak nie będzie cię za dziesięć sekund na dole nie dostaniesz nic. - pokazała mu język i zeszła po schodach do kuchni, po drodze minął ją piłkarz.
- Tak może być ? Ile mam jeszcze czasu ?- zapytał siedząc na krześle.
- Götze, jak ci zaraz lutnę.. - zaśmiała się.
- No co ? - zapytał zdziwiony. - Mniam, kanapeczki.. 
- Mogę jechać z tobą na trening ? - zapytała niepewnie. Ale widząc minę piłkarza zaśmiała się pod nosem i usiadła obok na krześle.
- Chcesz jechać ? - zapytał w końcu.
- Tak, jeśli mogę. 
- No wiesz... Nie ma nic za darmo.. - uśmiechnął się i palcem wskazał na swój policzek. Diana ucałowała Niemca i poszła ubrać się w coś wygodniejszego.











_________________________________________
Witam was po długiej przerwie ! :)
Mam nadzieję, że nie zapomniałyście i nie macie mi za złe, że trwało to tak długo. 
Rozdział jest dłuższy, bo za długo z nim zwlekałam, ale myślę, że nie jest dobry. :/ Muszę wrócić do formy z pisaniem :) 
Kochane moje ! :* Komentujcie ! :D Następny rozdział w weekend ! :D ;*
Pozdrawiam. <3  


Hhahah.. kochane zdjęcie <3 ♥♥