„ Jeśli upadnę nie ciesz się moją klęską,
szybko się pozbieram,
odniosę zwycięstwo ! ”
szybko się pozbieram,
odniosę zwycięstwo ! ”
Smutna dziewczyna na ziemi siedziała, tylko muzyka jej płacz zagłuszała, jeszcze przed chwilą uśmiech uroczy, a teraz zaciśnięte usta i zamknięte oczy, znak życia tylko łzy dają, które płyną po policzkach i nie przestają...
Jeszcze przed chwilą tryskała energią, a teraz siedzi w swoim pokoju z paczką chusteczek i wypłakuje smutki w poduszkę. Nie miała siły pójść do Łukasza „ na piwo ” , nie miała ochoty się z kimś widzieć, szczególnie z Marco i Angeliną, ale była tylko jedna osoba, którą wpuściła do pokoju. Mario. To on był zawsze przy niej, to on opiekował się nią, gdy miała jakieś problemy; to on zawsze pamiętał o jej urodzinach, imieninach. To on pierwszy pogratulował jej zdanego prawa jazdy; to on znał jej wszystkie sekrety, wady, ale mimo to cały czas był przy niej. On kochał ją prawdziwie, jak mężczyzna kocha kobietę, ale ona kochała go na swój sposób, kochała go tak, jak kocha się swojego najlepszego przyjaciela.
Głaskał ją po włosach, próbując uspokoić. Było to bardzo trudne, ale jemu to nie przeszkadzało wiedział co ma zrobić, bo przecież zna ją jak mało kto.
- A pamiętasz jak byliśmy na imprezie urodzinowej Moritz'a ? - zapytał uśmiechając się. Jego szczęście wydało się większe, gdy tylko zobaczył uśmiech na twarzy Diany.
Głaskał ją po włosach, próbując uspokoić. Było to bardzo trudne, ale jemu to nie przeszkadzało wiedział co ma zrobić, bo przecież zna ją jak mało kto.
- A pamiętasz jak byliśmy na imprezie urodzinowej Moritz'a ? - zapytał uśmiechając się. Jego szczęście wydało się większe, gdy tylko zobaczył uśmiech na twarzy Diany.
- Jak mogłabym zapomnieć ?.
Zniecierpliwiony chłopak czekał na swoją przyjaciółkę, która już od godziny wybierała odpowiedni strój na imprezę urodzinową Leitner'a. Z uśmiechem na twarzy krzyczał swoje ulubione zdanie, które zawsze wypowiadał, gdy gdzieś razem wychodzili.
- Spóźnimy się; znowu; przez ciebie !. - zaśmiał się.
- O przepraszam bardzo, przez ciebie się ostatnio spóźniliśmy, bo przecież musiałeś godzinę układać włosy ! - powiedziała, gestykulując rękami wychodząc z łazienki.
- A kto mi tą fryzurę cały czas niszczył ? - zapytał z udawaną złością.
- No bo wyglądałeś beznadziejnie ! - przewróciła oczami i pokazała mu język.
Po krótkiej wymianie zdań , wreszcie ruszyli w stronę domu młodego Niemca. Jeszcze w samochodzie Diana oznajmiła swojemu przyjacielowi, że nie będzie go wynosiła, gdy ten będzie „ zalany w trzy dupy ”. Z uśmiechem na ustach weszli do chyba najgłośniejszego domu w Dortmundzie. Byli już trochę spóźnieni i jak się okazało przyszli ostatni, ale nikomu to nie przeszkadzało. Diana usiadła przy stoliku, gdzie siedziały partnerki piłkarzy, a Mario zajął miejsce przed telewizorem z chłopakami, którzy od razu podali mu „ napój Bogów ”, jak to w zwyczaju mieli nazywać piwo.
- Nie wiem czy władze Borussii dobrze zrobiły kupując tego całego Reus'a z Mönchengladbach. - oznajmiła Agata.
- Czemu tak uważasz ? Może dobrze mu pójdzie... W sumie dobrze sobie radził w Galdbach. - obruszył się Błaszczykowski.
- Aguś.. Ja znam go z reprezentacji i wiem, że dobrze gra i dobrze się z nim dogaduję.. - odparł Mario.
- Zobaczymy.. Wspomnicie moje słowa.- stawiała na swoim blondynka.
- Dianuuuuś.. - zawołał Götze, który aktualnie grał w Fifę z Hummels'em.- Prowadzisz dzisiaj bo ja już wypiłem.- uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
- Zapomnij.. Ja też już piłam. - zaśmiała się.
- Czemu tak uważasz ? Może dobrze mu pójdzie... W sumie dobrze sobie radził w Galdbach. - obruszył się Błaszczykowski.
- Aguś.. Ja znam go z reprezentacji i wiem, że dobrze gra i dobrze się z nim dogaduję.. - odparł Mario.
- Zobaczymy.. Wspomnicie moje słowa.- stawiała na swoim blondynka.
- Dianuuuuś.. - zawołał Götze, który aktualnie grał w Fifę z Hummels'em.- Prowadzisz dzisiaj bo ja już wypiłem.- uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
- Zapomnij.. Ja też już piłam. - zaśmiała się.
- No to mamy problem.. - spojrzał kątem oka na swoją przyjaciółkę. - Zamówi się taksówkę. - machnął ręką.
- Ale nie pij więcej... Bo już ci się język plącze..
Reszta czasu minęła w bardzo przyjemnej atmosferze i tak jak się dziewczyna spodziewała Mario nie będzie w stanie trzeźwości, ale nie wiedziała, że będzie robił, aż takie problemy.
- Diana no chodź na nogach !..- krzyczał młody Niemiec.
- No dobra chodźmy, ale siedź już cicho.. Jest trzecia w nocy, normalni ludzie już śpią. - zaśmiała się i zabrała go pod ramię. Szli parkiem by jak najmniej osób ich usłyszało, bo mężczyzna za nic w świecie nie chciał być cicho.
- Pokas jak se krecis, jak sym ciaem necis..- „ śpiewał ” jak najgłośniej.
- Skąd znasz takie piosenki ? - Diana w pewnym momencie nie wytrzymała i wybuchła głośnym śmiechem.
- Kuba i Łukasz nauczyli mnie polskich piosenek. - wypiął dumnie pierś.
- No nieźle... - zaśmiała się, ale po chwili nie było jej do śmiechu.- Cicho ! Götze cicho siedź ! - upomniała go gdy znowu zaczął śpiewać Polskie piosenki, a po okolicy jeździła policja, która została zawiadomiona o tym, że po Dortmundzie chodzi „ jakaś dzicz, która ciągle krzyczy ”. Na nieszczęście Diany, Mario nie chciał być cicho i policja szybko zareagowała.
Po nocy spędzonej na izbie wytrzeźwień Mario musiał zapłacić kaucję. Nie było by w tym nic złego, gdyby miał te pieniądze przy sobie... Musieli zadzwonić do Fabiana - starszego brata Mario. Na szczęście Fabian szybko przyjechał i zapłacił. Policja obiecała, że prasa i kibice nie dowiedzą się o tym incydencie.
- Zamówię pizze.. - oznajmił młody Niemiec. Chwycił za swój telefon i szukał wybranego numeru.
- Mario...- uśmiechnęła się do niego, a on od razu zrozumiał o co jej chodzi.
- No dobra niech będzie Vesuvio.
- Czytasz w myślach. - uśmiechnęła się do niego, pokazując swoje śnieżno białe zęby.
- Ale, żeby nie było następnym razem ja wybieram pizze. - zrobił śmieszną minę co jeszcze bardziej rozśmieszyło dziewczynę.
- No dobrze..
- Piękny masz uśmiech. - ucałował ją w czoło i zaczął zamawiać pizze.
Na drugi dzień, Diana wstała z uśmiechem na ustach. Postanowiła, że nie będzie już płakać i użalać się nad sobą. Bo niby po co ? Marco i tak już dawno o niej zapomniał i jest szczęśliwy z Angeliną. Pomimo tego, że bardzo go kocha nie chce by widział, że sobie nie radzi.
Ubrała się i postanowiła przygotować śniadanie. Mario nie błyszczy jako kucharz, więc samo się to nie zrobi, a już zwłaszcza on nie zrobi. Po dokładnym „ obczajeniu ” co znajduje się w lodówce, wiedziała już co zrobi: Kanapkę z chleba razowego z serkiem wiejskim i kiełkami rzodkiewki. Wiedziała, że Niemiec uwielbia takie kanapki.
Gdy wszystko było już gotowe postanowiła obudzić śpiocha, bo dobrze wie, że gdyby tylko mógł spał by całymi dniami. Skoczyła na jego łóżko i włączyła jego „ ulubioną ” piosenkę. Chłopak od razu podskoczył, a Diana zaczęła się śmiać.
- Chodź na śniadanie. - opanowała śmiech i wstała z łóżka.
- Zrobiłaś śniadanie ? - zdziwił się. - A co to za dobry humorek, co ? - zapytał podejrzanie i zrobił śmieszną minę i dziewczyna znów wybuchła śmiechem.
- Jak nie będzie cię za dziesięć sekund na dole nie dostaniesz nic. - pokazała mu język i zeszła po schodach do kuchni, po drodze minął ją piłkarz.
- Tak może być ? Ile mam jeszcze czasu ?- zapytał siedząc na krześle.
- Götze, jak ci zaraz lutnę.. - zaśmiała się.
- No co ? - zapytał zdziwiony. - Mniam, kanapeczki..
- Mogę jechać z tobą na trening ? - zapytała niepewnie. Ale widząc minę piłkarza zaśmiała się pod nosem i usiadła obok na krześle.
- Tak, jeśli mogę.
- No wiesz... Nie ma nic za darmo.. - uśmiechnął się i palcem wskazał na swój policzek. Diana ucałowała Niemca i poszła ubrać się w coś wygodniejszego.
_________________________________________
Witam was po długiej przerwie ! :)
Mam nadzieję, że nie zapomniałyście i nie macie mi za złe, że trwało to tak długo.
Rozdział jest dłuższy, bo za długo z nim zwlekałam, ale myślę, że nie jest dobry. :/ Muszę wrócić do formy z pisaniem :)
Kochane moje ! :* Komentujcie ! :D Następny rozdział w weekend ! :D ;*
Pozdrawiam. <3
Rozdział cuudowny :*
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wracasz bo spodobał mi się bardzo twój blog i będę tu na pewno zaglądać :)
Ach... Żal mi Diany :c
Marco okazał się dupkiem :/
Na dodatek wróciła ta cała Angelina, już jej nie lubie .
Ale mam wrażenie, że pomiędzy Dianą, a Mario zacznie się coś dziać :)
W każdym razie mam taką nadzieję :)
Czekam nn i życzę weny :*
Buziaki :***
" Pokas jak se krecis, jak sym ciaem necis.." PRZEZ CIEBIE SOBIE TO WYOBRAZIŁAM XDDDD
OdpowiedzUsuńeh, głupek z Marco, powinien walczyć, a nie obracać Angelinę.
Ale... Skoro Rojsik się nie bierze to ten... Niech Pączek przejmuje inicjatywę!
Mi się rozdział podoba, czekam na kolejny :)
Buziaki :*
Diana i Mario ? Czy mi się wydaje, czy pojawiają się między nimi malenkie iskierki? Oby Iskrzylo bardziej. Fajnie, ze wróciłas.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
www.new-life-with-you-baby.blogspot.com
-zawirowania w zyciu Marco i Nat nadciagaja.
Zapraszałaś mnie to jestem :)
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam, ze tak późno, ale nie miałam kiedy zabrać się za to wszystko :( Wybaacz :/
Co do bloga to jest świetny. Jeszcze takiego nie czytałam. Bardzo oryginalna historia :D
Cholernie szkoda mi Diany. Jak Reus mógł ja zdradzić :O
Mam nadzieję, że dzięki Mario poprawi się jej stan i kto wie... Może między tą dwójką coś będzie ^.^
Bardzo się cieszę, że zaprosiłaś mnie tutaj :*
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny! :3