wtorek, 30 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XIV

„ Miłość istnieje nie po to, by dać nam szczęście, ale po to, 
byśmy mogli sprawdzić, jak silna jest nasza odporność na ból. ” 




                  Przygotowania do najważniejszej kolacji roku szły pełną parą. Kobiety królowały w kuchni, a mężczyznom przypadło sprzątanie i nakrycie do stołu. Nie obyło się też bez grymasów panów, którzy bardzo chętnie pograliby w FIFĘ jedząc kolejną paczkę chipsów i żelków. Angelina robiła barszcz z uszkami, Diana lepiła pierogi, które Ewa gotowała. Wszystko było już prawie gotowe.
- Cholera..- zaklnęła Angelina. Zdziwione kobiety spojrzały po sobie, a potem po koleżance.- Przesoliłam barszcz. - powiedziała ze łzami w oczach.
- Rany Boskie dziewczyno - zdenerwowała się Ewa. Była zła, ponieważ proponowała Niemce przygotowanie potrawy, ale ta uparła się, że zrobi to sama.
- Dobra. Ewka nic się nie stało. - uspakajała ją najmłodsza.
- No, ale spójrz. A mówiłam pomogę, to nie, bo ona sama.
-  Ewcia... Są Święta.. Po za tym babcia mi kiedyś pokazała taki sposób na przesoloną zupę. - powiedziała. Zastosowała swój tajny sposób i uśmiechnęła się do modelki. - I gotowe. Nie płacz. - otarła łzy dziewczynie.
- Dziękuję.
- Przepraszam nie powinnam była się unosić. - powiedziała ze skruchą pani Piszczek.
- I widzisz chłopie.. Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. - powiedział zadowolony Mario. - Panienki kochane... - zaczął i klasnął w dłonie. - Nakryliśmy do stołu.. Możemy już pograć w FIFĘ ?.
- No dobra.. - odpowiedziały zgodnie.
- Łukasz gdzie jest Sara ? Muszę ją już iść ubrać. - uśmiechnęła się Ewa, a obrońcy Borussii i reprezentacji Polski nie było do śmiechu. Podrapał się po głowie i spojrzał po kolegach, ale nadal nic nie mówiąc. - Łukasz ? Jak jechaliście po światełka to zabraliście Sarę ze sobą z powrotem , prawda ? - zapytała zdenerwowana.
- Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. - powiedział i z komody zabrał kluczyki od swojego samochodu. Na szczęście sprzedawczyni zauważyła dziewczynkę w sklepie i poznała ją, bo bardzo często bywała tu razem z rodzicami.  Łukasz po pięciu minutach był już na miejscu i dziękował kobiecie za opiekę nad pociechą.
- Jeszcze raz dziękuję i Wesołych Świąt. - pożegnał się i szybko wrócił do domu, tym razem z dzieckiem.
- No nareszcie. Sara nic ci nie jest ? - pytała zaniepokojona kobieta. Dziewczynka tylko skinęła głową na znak, że nie i pobiegła do pokoju pobawić się zabawkami. - Masz szczęście, że mamy gości. - pogroziła palcem mężowi na co wszyscy zareagowali cichym śmiechem.
- To my jedziemy się przebrać. - oznajmił Mario zabierając płaszcze z wieszaka. Pomógł swojej partnerce założyć jeden z nich i wyszli. Do domu małżeństwa Piszczków szli na piechtę, dlatego drogę powrotną przebyli tak samo.
                 Mario ubrał czarny garnitur szyty na miarę, białą koszulę i dopasowany, czarny krawat.  Diana wybrała białą koszulę z ćwiekami na kołnierzu do tego czarną spódnicę rozkloszowaną. Buty na obcasie od Chanel. Złoty naszyjnik, który dostała od Mario kilka dni temu i kilka bransoletek. Gotowi wrócili do przyjaciół, którzy także byli już przebrani. Wszyscy zasiedli do stołu i czekali na pierwszą gwiazdkę. W międzyczasie zaczęli składać sobie życzenia dzieląc się opłatkiem. Najpierw Mario.
- No kochanie, życzę Ci szczęścia, pomyślności z Mario Götze . Dużo sek..- nie dała mu dokończyć tylko lekko dźgnęła go w brzuch. - dobra nie powiem tego, ale wiesz, że  możesz tylko ze mną. - uśmiechnął się.
- Mario.. Życzę Ci abyś nadal spełniał swoje marzenia, dużo pięknych goli i jak najmniej kontuzji. - zakończyła. Młody Niemiec przytulił swoją partnerkę na koniec i poszedł składać życzenia Ewie. Po kilku minutach przyszedł czas na ostatnią osobę, czyli Marco.
- No Dianuś, życzę Ci spełnienia marzeń, abyś była szczęśliwa, bo to ważne, aby zdrowie Cię nie opuszczało no i wszystkiego najlepszego.
- Marco..- była wrażliwą osobą dlatego kilka łez poleciało po jej policzkach. - Jak najmniej kontuzji, dużo bramek, obyś zawsze grał dla Borussii i co najważniejsze szczęścia i zadowolenia z pociechy. - przytuliła go mocno, a po chwili już siedziała przy stole. On stał w miejscu, wreszcie zrozumiał co takiego zrobił. Poczuł, że stracił ją już na zawsze. Poczuł, ale nie chciał w to wierzyć.
- Marco, siadaj. - położył rękę na jego ramieniu Łukasz. Ten tylko skinął głową i usiadł obok Angeliny. Kątem oka spoglądał na nią. Pilnował jej wzrokiem. Śledził każdy ruch, jednocześnie udając obojętnego.
      Po kolacji przyszedł czas na prezenty. Sara dostała mnóstwo zabawek i słodyczy. Ewa dostała perfumy i sukienkę od znanego Włoskiego projektanta, a  od męża dostała nową maszynę do szycia. Diana również dostała perfumy i sukienkę, ale od swojego partnera dostała książkę „ Gwiazd naszych wina ” i kuferek do makijażu.  Angelina od Marco dostała kluczyki do nowego, czarnego mercedesa. Kupon do spa i perfumy. Marco, Łukasz i Mario dostali takie same prezenty. Złote zegarki, perfumy od Calvina Kleina i krawaty z białymi koszulami. Dziewczyny wybrały się razem na zakupy i postanowiły kupić takie same prezenty żeby żaden nie wybrzydzał.
      Po otwarciu prezentów zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiony Łukasz poszedł otworzyć, a po chwili do salonu wpadli Kuba z żoną i córeczką. Piszczkowie zapraszali ich na Wigilię, ale oni mieli ją spędzić w Polsce z rodziną.
- Co tu robicie ? - zapytał zadowolony Mario witając się z wszystkimi.
- Nie mogliśmy was tak zostawić. - uśmiechnął się Kuba. - Szybka Wigilia i od razu w samolot.
    Resztę wieczoru rozmawiali, śmiali się i jedli. Wszyscy wymienili się z Błaszczykowskimi prezentami kilka dni wcześniej, bo myśleli , że ich nie będzie. Przed północą wszyscy ruszyli do kościoła na pasterkę.
         Śnieg nadal otulał ulice Dortmundu. Najbardziej cieszyła się z tego Diana,  dla której dwiema ulubionymi porami roku było lato i właśnie zima.
         Gdy wracali młody Niemiec postanowił, że to będzie najlepsza okazja by powiedzieć o swoim pomyśle, który już zrealizował.
- Wiem, że myśleliście o Sylwestrze u nas w domu, ale zarezerwowałem   bilety do Dubaju dla wszystkich żebyśmy mogli wypocząć i się zabawić.
- Świetny pomysł młody. - poklepał go po plecach Marco. - Długo rozmyślałem żeby...
- Ale ja w sylwestra nie mogę. - wtrąciła się Angelina. Wszyscy popatrzyli się na nią ze zdziwionymi minami. - Mam sesję zdjęciową.- wyjaśniła.
- W Sylwestra ? - zapytała Ewa.
- Dobrze płacą. - uśmiechnęła się.
- Fajnie, że się dowiedziałem. - oznajmił obrażonym Reus.
- Kotku, nie denerwuj się. - pocałowała go w policzek, ale ten lekko ją odepchnął i przyśpieszył kroki do swojego domu.
- A temu co ? - zapytał Łukasz, gdy młodszy był już daleko.

___________
Jakie plany na Sylwestra ? ;)) Ja powiem szczerze, że tylko datę mam ustaloną. ;D
Podoba się rozdział ?;)






wtorek, 23 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XIII

 „ Tylko bądź. W każdy dzień i każdą noc. ”



- Jesteś moim przyjacielem, powinieneś chcieć, żebym była szczęśliwa.
- Ale ja chce, żebyś była szczęśliwa tylko nie z nim..
- A z kim ? 
- Ze mną. - powiedział i spojrzał w jej oczy, które zaczęły się szklić. Tak bardzo chciała, żeby zaprzeczył , żeby powiedział, że to wszystko żart, ale nie doczeka się, bo młody Niemiec mówił prawdę. Wreszcie powiedział co czuje. Gdy Diana cierpiała po rozstaniu z Marco obiecał sobie i jemu, że zrobi wszystko by Niemka wróciła do męża, ale nie mógł tego dotrzymać, to było zbyt silne i zbyt oczywiste. Czy wy gdybyście dostali szansę od losu, by być, z ukochaną  osobą, skorzystalibyście  ? Na pewno. 
- Mario.. ja.. - jąkała się. 
- Bądźmy razem.. Przecież jest nam dobrze. - nadzieja w jego głosie była ogromna. Jest dużo w tym winy Diany, która nie zakończyła tego romansu. Nie mogła odmówić Mario. Nie mogła nic z siebie wydusić i kiwnęła głową.
                Gdy weszli do klubu wszyscy już dobrze się bawili i niektórzy już sporo wypili. Mario porwał swoją ukochaną do tańca i zaczęli kołysać się w rytm muzyki,
tańczyli przez dwie piosenki, kiedy usłyszeli „ odbijamy ”. Gotze nie był zadowolony z tego, ale zgodził się i jego partnerka tańczyła właśnie z Reus' em. 
W tym momencie DJ puścił wolną piosenkę. Marco delikatnie przytulił do siebie kobietę, a ona położyła dłonie na jego ramionach. 
- Jesteś z nim szczęśliwa ? - zapytał i spojrzał w jej tęczówki. Czekał na odpowiedź, ale się nie doczekał. - Odpowiedz coś. 
- Jestem. - odpowiedziała nie patrząc na niego. 
- Diana ja.. - przerwał. - Angelina jest w ciąży. - spuścił głowę. 
 Niemkę  bardzo to zabolało, ale chciała pokazać , że jest silna i że nie zależy jej. 
- Wiem.. Mówiła, że się staracie. - powiedziała cicho. - Kochasz ją ?
- Kocham. - sam nie wie czemu to powiedział.. Przecież on kocha tylko ją, tylko swoją żonę. Angelina nigdy mu się nie podobała i do tej pory nie wie dlaczego z nią spał. A może tak na prawdę nie zdradził Diany ?
- No to życzę wam szczęścia. Będziecie wspaniałymi rodzicami. - wybiegła jak najszybciej z klubu i szła przed siebie. Postanowiła iść do domu na nogach, choć droga nie była krótka. Cały czas miała wrażenie, że ktoś za nią idzie, że ktoś ją śledzi. 

[ dwa tygodnie później ]

       Diana i Mario szli właśnie do Ewy i Łukasza. Dzisiaj wigilia, a śnieg delikatnie otulał ulice Dortmundu. Na kolacji mieli pojawić się też Angelina z Marco, co nie za bardzo odpowiadało Niemce. Od dwóch tygodni nie widziała się z żadnym z nich i postanowiła ograniczyć ich kontakty do minimum. Za bardzo boli ją to, gdy na nich patrzy. 
- Słuchasz mnie ? - zapytał roześmiany chłopak. 
- Tak, słucham. - odpowiedziała.
- Widzę właśnie od dziesięciu minut zadaje ci pytanie, czy wolałabyś chłopczyka, czy dziewczynkę.. 
- Jakiego chłopca ? Jaką dziewczynkę ? - zapytała zdziwiona. 
- Nie mówiłem nic o chłopcu, ani o dziewczynce. - zaśmiał się. - Zapytałem, czy na pewno nie masz nic przeciwko temu, że u nas będzie sylwester . Chyba się nie wyspałaś, - ucałował ją w czoło i zapukali do drzwi państwa Piszczków. Tak na prawdę Niemka cały czas myślała o dziecku Reusa , dlatego źle zrozumiała piłkarza.
- Witajcie, dobrze was widzieć. - uśmiechnęła się Ewa i przywitała się z każdym całusem w policzek. 
- To my z Marco i Mario pójdziemy przed dom i udekorujemy go.- oznajmił z uśmiechem Łukasz. Okazało się, że Angelina i Marco już dawno są.
        Po czterech godzinach mężczyźni wrócili i oznajmili swoim partnerkom, że wszystko jest gotowe. Pewnie zastanawiacie się dlaczego trwało to tak długo.. Panowie byli tak leniwi, że siedzieli przed domem i gadali, byle tylko ominąć Świątecznych porządków, czy gotowania.
- Mam nadzieję, że zrobiliście to porządnie. - powiedziała Angelina.
- Tyle tam siedzieli, więc nie powinno być tak źle. - uśmiechnęła się Ewa.
- Tyle zajęło im siedzenie przed domem.. - zaśmiała się Diana. - Poszłam po słoik i na chwile zerknęłam jak wam idzie.. - przerwała i spojrzała na piłkarzy. - O dziwo siedzieliście i gadaliście zamiast pracować. - wszystkie wybuchły śmiechem ubierając kurtki.


________________
Jak wam się podoba ? :)) Czekam na szczere opinie z waszej strony :)


P.S. Życzę wszystkim Wesołych Świąt , mile spędzonych z rodziną. :)
Mam nadzieję, że dodam jeszcze jeden rozdział w tym roku :) ( O wiele dłuższy ) Ale nie obiecuję :* 


Pozdrawiam. <3









sobota, 13 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XII

„ Chwyciłeś cierpienie goniąc za szczęściem. Tylko do siebie możesz mieć 
pretensje. Twój wybór, Twój ból, ponosisz konsekwencje. ”


          
            Wiecie jakie to uczucie, gdy coś co było niedawno Twoją codziennością, dzisiaj spełnia się komuś innemu i wy nic nie możecie na to poradzić. Gdy ty patrzysz jak Twoja ukochana osoba całuje , przytula kogoś innego. Mimo wielkiego uporu wylewasz litry łez i chcesz o tym nie myśleć, ale nie możesz. Tak bardzo Cię to boli, a najgorsze jest to, że dałaś nadzieję komuś innemu, przyjacielowi, który był przy Tobie od zawsze, kilka miesięcy temu nawet nie wiedziałaś o jego uczuciach. A teraz ? Teraz  wszystko się zmieniło, Twój mąż znalazł sobie kochankę i planuje z nią spełnić resztę życia i spełnić swoje największe marzenie, na które ty nie byłaś gotowa. Odrzucałaś często jego starania i błagania o dziecku, ale to wszystko ze strachu, często jest tak, że młodzi ludzie boją się odpowiedzialności, to żaden wstyd. 
            Kobiety kupiły napoje i wróciły na swoje miejsce. Po drodze Ewa próbowała przeprosić Dianę, ale nie było za co, bo ta nie miała jej tego za złe. Nawet przez chwile nie pomyślała, że mogłaby się gniewać na żonę Piszczka, była ona dla niej jak starsza siostra. Gdy tylko doszły na  miejsce zauważyły, że Angelina kłóci się z kimś przez telefon, jak tylko zobaczyła, że przyjaciółki zbliżają się w jej stronę szybko wyłączyła go i wymusiła uśmiech. Zaskoczone odwzajemniły gest i usiadły na swoich miejscach wcześniej podając sok kobiecie. W ciszy oglądały resztę spotkania czasem coś komentując. Dianę zastanawiało to czemu od razu się rozłączyła, może coś ukrywa ?
                  Spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy, czyli Borussii. Piłkarze Dortmundu mieli w zwyczaju po wygranej świętować i tym razem nie odpuścili sobie takiej okazji. Wszyscy zebrali się ze swoimi partnerkami po tym jak wrócili do domu się przebrać i odświeżyć. „ Impreza ” dopiero się rozkręcała, ale większość osób już brylowała na parkiecie. Przy stoliku zostało małżeństwo Piszczków, Diana z Mario i Marco z Angeliną. Rozmowa się nie kleiła dlatego Łukasz zaczął wypytywać o różne rzeczy.
- Za niedługo święta, jakie macie plany ? - upił łyk swojego kolorowego drinka.
- Weź nawet nie mów te, wszystkie przygotowania, na samą myśl mnie głowa boli.- zajęczał Mario.
- A co ty niby będziesz robił ? - oburzyła się partnerka młodego Niemca. - Przecież ty tylko siedzisz na kanapie i nawet tyła nie ruszysz. - zaśmiała się, co zrobiła również reszta.
- Razem z Łukaszem pomyśleliśmy, że może wpadlibyście do nas i urządzilibyśmy sobie wspólną wigilię ?- uśmiechnęła się Ewa. Długo nad tym myśleli z mężem. Uznawali to za dobry pomysł, ale był jeden problem - czy oni wytrzymają  razem te kolację ? Może się pokłócą i wszyscy pójdą w swoją stronę ? Choć zdecydowali, że powinni spróbować.
- Wspaniały pomysł. - krzyknęła uradowana Angelina, która do tej pory milczała.
- Czyli będziecie ? - zapytał Piszczek, a Reus  wraz ze swoją partnerką przytaknęli. - A wy ?- spojrzał na Dianę.
- Dziękujemy, na pewno będziemy.  - uśmiechnął się Mario. Niemka siedziała cicho i spuściła głowę. - A macie plany na sylwestra ? Może urządzimy go u nas ? Co myślisz Diana ?- zapytał po chwili.
- Dobry pomysł. - wymusiła delikatny uśmiech. - Przepraszam, pójdę się przewietrzyć. - wyszła na chwile na zewnątrz. Wyciągnęła z torebki paczkę papierosów i przez chwile wahała się czy zapalić, czy może odpuścić to sobie i nie truć płuc. Dała za wygraną i zapaliła papierosa. Poczuła czyjeś ręce na swoim ramieniu, odwróciła się i zobaczyła Łukasza.
- Palisz ? - zapytał z troską w oczach i głosie.
- Zdarza się. - odpowiedziała mało przyjemnie.
- Kochasz go nadal ?
- Z każdym dniem coraz bardziej...
- Zapomnisz... ?
- O miłości swojego życia ? - spojrzała na niego. - Wątpię.
- To ja was zostawię, wyjaśnijcie to sobie najlepiej. - powiedział, gdy tylko go zobaczył. Ucałował Dianę w czoło i wszedł do środka.
- Słyszałeś ?
- Tak.
- Ja..- jąkała się Niemka.
- Nic nie mów, rozumiem. - odpowiedział wymuszając uśmiech. Nie cieszył się z tego wręcz przeciwnie był zawiedziony.
- Proszę cię... - powiedziała, gdy ten próbował ją pocałować.
- Dobrze.. - odpowiedział trochę poddenerwowany.

________________________
Podoba wam się rozdział ? :)
Co będzie dalej ? :D Nie powiem teraz :3
Zastanawiałam się czy nie założyć nowego opowiadania, ale zależy mi na waszej opinie. Jak myślicie ? :)
Pozdrawiam. ♥