„ Połączyła ich miłość, bo tylko ona jest zdolna trwale związać dwoje ludzi. ”
O godzinie trzeciej nikogo już nie było. Diana zaczęła sprzątać po imprezie, ale przeszkadzał jej pijany Marco, który też chciał być użyteczny.
- Idź spać.. Poradzę sobie.
- To chodź ze mną, a ja rano ci pomogę.- marudził Niemiec.
- Muszę mieć miejsce na kanapie do spania.
- Po co ci kanapa? Śpisz ze mną.- oznajmił.
- Nie to nie możliwe..Najlepiej będzie jak pojadę spać do hotelu.- powiedziała i zaczęła ubierać buty. Gdy już miała wychodzić zatarasował jej drzwi swoimi ciałem.
- Wypuść mnie ! Nienawidzę cię..! Jesteś skończonym dupkiem!. - wykrzyczała mu w twarz.
- Mówisz, że jestem skurwielem, ale skurwiele najbardziej cię kręcą. Potrzebujesz faceta, który nie będzie bał się przycisnąć cię do budynku na środku miasta i zaczął całować, który po pijaku zabierze cię na miasto nawet w deszcz i wypiję z tobą wódkę mówiąc żałosne teksty. Potrzebujesz faceta, który będzie tak chamski, że aż pociągający. Tak wkurwiający, że aż intrygujący, więc nie pierdol, że mnie nienawidzisz, bo jestem skurwielem, takiego mnie kochasz. - powiedział, a młodej matce zaszkliły się oczy. - Nic nie powiesz? - zaśmiał się ironicznie.
- Ja.. Przestań, jesteś pijany...- wyszeptała.
- Pijani zawsze mówią prawdę. - odpowiedział pewnie. - Diana, daj mi jeszcze jedną szansę. - poprosił łagodnie.
- Nie mogę..
- Dlaczego nie ? - zapytał i wiedział, że wygrał. Niemka sama nie zna odpowiedzi na to pytanie. - No właśnie.. A Max ? Nie powinien wychowywać się bez ojca.. A nasze małżeństwo ? Chcesz o tym wszystkim zapomnieć?
- Ostatnia..- odpowiedziała cicho po chwili namysłu. Od razu na twarzy piłkarza pojawił się uśmiech. Nie czekał długo i pocałował swoją żonę.
- Chodźmy już spać..- poprosiła, gdy tylko zorientowała się do czego zmierza Reus.
- Dobrze..Jak chcesz..- odpowiedział nieco niezadowolony.
Niemka długo nie mogła zasnąć. Myślała o tym wszystkim. Tyle pytań w jej głowie się rodziło. Czy dobrze zrobiła wracając do Marco? To było chyba najważniejsze. Cieszyła się, że może być tak jak dawniej, a nawet lepiej, ale miała obawy. Postanowiła, że nie za łatwo odda się Marco. Musi się jeszcze postarać. Gdy Reus już od dwudziestu minut chrapał ona również postanowiła odpłynąć do krainy Morfeusza.
Obudziło ją gaworzenie synka, który na rękach ojca czuł się najlepiej. Z zaciekawieniem słuchał jego zachrypniętego głosu.
- Kochanie.. Wstawaj już południe. - obudził żonę czułym pocałunkiem w czoło.
- Max, a co ty masz ubrane ?- zaśmiała się, gdy tylko zobaczyła worek na śmieci założony na jej synku.
- Nie wiedziałem gdzie są pampersy, po za tym i tak nie umiem ich zakładać. - uśmiechnął się.
- Nauczę cię kiedyś..- pocałowała synka w policzek i zwróciła się do męża.- Śniadanie mi zrobiłeś?
- Śniadanie ? Kobieto o tej godzinie normalni ludzie jedzą obiad. - oboje wybuchnęli śmiechem.
- To zrobiłeś ten obiad?- droczyła się nadal.
- Wiesz, że nie jestem najlepszym kucharzem.
- I co czekasz, aż ja zrobię ? - uniosła prawą brew.
- Tak, dlatego cię obudziłem. - nadal uśmiech nie schodził mu z twarzy tak samo jak Dianie.- Jedziesz ze mną na trening ? Będzie Cathy. - zaproponował.
- Macie trening ? - zapytała zdziwiona.
- Kochanie, Klopp nigdy nie odpuści nam treningu..Nie ważne nawet jak wielkiego będziemy mieli kaca.
- Cały Jürgen.. Dobra mogę iść..
- Dostanę buziaka na dzień dobry?- zapytał z nadzieją.
- A zrobiłeś śniadanie ?
- Obiad.- poprawił.
- No właśnie zrobiłeś?
- Jeśli kanapki z szynką można nazwać obiadem to tak zrobiłem.
- Dobra tylko się ubiorę i usmażę kotlety.. Obierz ziemniaki.- ucałowała go w usta i ruszyła w stronę łazienki.
- Tylko jest jeden problem..- podrapał się po głowie.
- Jaki znowu ?
- Nie mam ziemniaków. - ukazał rząd białych zębów.
- Dobra pojedziemy do restauracji.
- Doskonały pomysł, skarbie.
Gdy wyszli z restauracji Marco musiał iść na trening, a Diana razem z nim. Kiedyś często przychodziła oglądać męża, najczęściej z Cathy i Lisą. Przed obiektem spotkali Mats'a i jego narzeczoną. Obrońca dostał rano sms'a od Reus'a, że ten pojawi się z żoną. Ucieszyła go ta wiadomość, gdyż każdy, bez wyjątków, chciał żeby ta dwójka się zeszła.
- Witamy gołąbeczki. - rzucił na przywitanie Marco.
- Witamy młodych rodziców. - Mats nie był dłużny koledze.
- Jak było na wyjeździe z Oliwką? - zapytała Diana.
- Wspaniale..Mała jest cudna. Sam chciałbym mieć takiego małego szkraba.- rozczulił się brunet.
- No musisz się o swojego postarać.. Ja już wykonałem zadanie.- pomocnik Borussii wypiął się dumnie jak paw. Widząc i słysząc to Niemka szturchnęła go lekko w ramię.
Kobiety usiadły na ławce rezerwowych cały czas rozmawiając. Co jakiś czas przerywał im Max.
- Wróciliście do siebie?- zapytała podekscytowana.
- Chyba tak..
- Chyba? - uniosła prawą brew.
- No tak.. Wróciliśmy..- zarumieniła się.
- Tak się cieszę. - pisnęła i przytuliła przyjaciółkę. - Gadaliście już o wakacjach?
- Wakacjach? Przecież jest wrzesień. - zaśmiała się.
- No tak, ale Klopp dał im trochę później urlop. Może polecicie z nami na Kretę?
- Porozmawiam jeszcze z Marco.. A co z Max'em ?
- Zostawicie go Kubie i Agacie..Ucieszą się zobaczysz.
- No nie wiem..
- Zgódź się.. Dawno nie byłyśmy razem gdzieś..
- Zobaczymy jeszcze.
- A kto jeszcze leci z wami ?
- Nowy bramkarz Roman Bürki, Kevin, Auba z żoną, Moritz, ale bez Lisy i Nurii z Tugbą.
- No to dużo.. To po co my tam ?
- Nie wymigasz się..- zaśmiała się.
__________________________________
Witam! Wiem, że długo musiałyście czekać, ale myślę, że powyższy rozdział was ucieszył.. Wreszcie Diana i Marco się zeszli.. Czy na długo? Sama jeszcze nie wiem.. :D
Czekam na wsze opinie..
Pozdrawiam. <3
- Idź spać.. Poradzę sobie.
- To chodź ze mną, a ja rano ci pomogę.- marudził Niemiec.
- Muszę mieć miejsce na kanapie do spania.
- Po co ci kanapa? Śpisz ze mną.- oznajmił.
- Nie to nie możliwe..Najlepiej będzie jak pojadę spać do hotelu.- powiedziała i zaczęła ubierać buty. Gdy już miała wychodzić zatarasował jej drzwi swoimi ciałem.
- Wypuść mnie ! Nienawidzę cię..! Jesteś skończonym dupkiem!. - wykrzyczała mu w twarz.
- Mówisz, że jestem skurwielem, ale skurwiele najbardziej cię kręcą. Potrzebujesz faceta, który nie będzie bał się przycisnąć cię do budynku na środku miasta i zaczął całować, który po pijaku zabierze cię na miasto nawet w deszcz i wypiję z tobą wódkę mówiąc żałosne teksty. Potrzebujesz faceta, który będzie tak chamski, że aż pociągający. Tak wkurwiający, że aż intrygujący, więc nie pierdol, że mnie nienawidzisz, bo jestem skurwielem, takiego mnie kochasz. - powiedział, a młodej matce zaszkliły się oczy. - Nic nie powiesz? - zaśmiał się ironicznie.
- Ja.. Przestań, jesteś pijany...- wyszeptała.
- Pijani zawsze mówią prawdę. - odpowiedział pewnie. - Diana, daj mi jeszcze jedną szansę. - poprosił łagodnie.
- Nie mogę..
- Dlaczego nie ? - zapytał i wiedział, że wygrał. Niemka sama nie zna odpowiedzi na to pytanie. - No właśnie.. A Max ? Nie powinien wychowywać się bez ojca.. A nasze małżeństwo ? Chcesz o tym wszystkim zapomnieć?
- Ostatnia..- odpowiedziała cicho po chwili namysłu. Od razu na twarzy piłkarza pojawił się uśmiech. Nie czekał długo i pocałował swoją żonę.
- Chodźmy już spać..- poprosiła, gdy tylko zorientowała się do czego zmierza Reus.
- Dobrze..Jak chcesz..- odpowiedział nieco niezadowolony.
Niemka długo nie mogła zasnąć. Myślała o tym wszystkim. Tyle pytań w jej głowie się rodziło. Czy dobrze zrobiła wracając do Marco? To było chyba najważniejsze. Cieszyła się, że może być tak jak dawniej, a nawet lepiej, ale miała obawy. Postanowiła, że nie za łatwo odda się Marco. Musi się jeszcze postarać. Gdy Reus już od dwudziestu minut chrapał ona również postanowiła odpłynąć do krainy Morfeusza.
Obudziło ją gaworzenie synka, który na rękach ojca czuł się najlepiej. Z zaciekawieniem słuchał jego zachrypniętego głosu.
- Kochanie.. Wstawaj już południe. - obudził żonę czułym pocałunkiem w czoło.
- Max, a co ty masz ubrane ?- zaśmiała się, gdy tylko zobaczyła worek na śmieci założony na jej synku.
- Nie wiedziałem gdzie są pampersy, po za tym i tak nie umiem ich zakładać. - uśmiechnął się.
- Nauczę cię kiedyś..- pocałowała synka w policzek i zwróciła się do męża.- Śniadanie mi zrobiłeś?
- Śniadanie ? Kobieto o tej godzinie normalni ludzie jedzą obiad. - oboje wybuchnęli śmiechem.
- To zrobiłeś ten obiad?- droczyła się nadal.
- Wiesz, że nie jestem najlepszym kucharzem.
- I co czekasz, aż ja zrobię ? - uniosła prawą brew.
- Tak, dlatego cię obudziłem. - nadal uśmiech nie schodził mu z twarzy tak samo jak Dianie.- Jedziesz ze mną na trening ? Będzie Cathy. - zaproponował.
- Macie trening ? - zapytała zdziwiona.
- Kochanie, Klopp nigdy nie odpuści nam treningu..Nie ważne nawet jak wielkiego będziemy mieli kaca.
- Cały Jürgen.. Dobra mogę iść..
- Dostanę buziaka na dzień dobry?- zapytał z nadzieją.
- A zrobiłeś śniadanie ?
- Obiad.- poprawił.
- No właśnie zrobiłeś?
- Jeśli kanapki z szynką można nazwać obiadem to tak zrobiłem.
- Dobra tylko się ubiorę i usmażę kotlety.. Obierz ziemniaki.- ucałowała go w usta i ruszyła w stronę łazienki.
- Tylko jest jeden problem..- podrapał się po głowie.
- Jaki znowu ?
- Nie mam ziemniaków. - ukazał rząd białych zębów.
- Dobra pojedziemy do restauracji.
- Doskonały pomysł, skarbie.
Gdy wyszli z restauracji Marco musiał iść na trening, a Diana razem z nim. Kiedyś często przychodziła oglądać męża, najczęściej z Cathy i Lisą. Przed obiektem spotkali Mats'a i jego narzeczoną. Obrońca dostał rano sms'a od Reus'a, że ten pojawi się z żoną. Ucieszyła go ta wiadomość, gdyż każdy, bez wyjątków, chciał żeby ta dwójka się zeszła.
- Witamy gołąbeczki. - rzucił na przywitanie Marco.
- Witamy młodych rodziców. - Mats nie był dłużny koledze.
- Jak było na wyjeździe z Oliwką? - zapytała Diana.
- Wspaniale..Mała jest cudna. Sam chciałbym mieć takiego małego szkraba.- rozczulił się brunet.
- No musisz się o swojego postarać.. Ja już wykonałem zadanie.- pomocnik Borussii wypiął się dumnie jak paw. Widząc i słysząc to Niemka szturchnęła go lekko w ramię.
Kobiety usiadły na ławce rezerwowych cały czas rozmawiając. Co jakiś czas przerywał im Max.
- Wróciliście do siebie?- zapytała podekscytowana.
- Chyba tak..
- Chyba? - uniosła prawą brew.
- No tak.. Wróciliśmy..- zarumieniła się.
- Tak się cieszę. - pisnęła i przytuliła przyjaciółkę. - Gadaliście już o wakacjach?
- Wakacjach? Przecież jest wrzesień. - zaśmiała się.
- No tak, ale Klopp dał im trochę później urlop. Może polecicie z nami na Kretę?
- Porozmawiam jeszcze z Marco.. A co z Max'em ?
- Zostawicie go Kubie i Agacie..Ucieszą się zobaczysz.
- No nie wiem..
- Zgódź się.. Dawno nie byłyśmy razem gdzieś..
- Zobaczymy jeszcze.
- A kto jeszcze leci z wami ?
- Nowy bramkarz Roman Bürki, Kevin, Auba z żoną, Moritz, ale bez Lisy i Nurii z Tugbą.
- No to dużo.. To po co my tam ?
- Nie wymigasz się..- zaśmiała się.
__________________________________
Witam! Wiem, że długo musiałyście czekać, ale myślę, że powyższy rozdział was ucieszył.. Wreszcie Diana i Marco się zeszli.. Czy na długo? Sama jeszcze nie wiem.. :D
Czekam na wsze opinie..
Pozdrawiam. <3